Unijna komisarz ds. przemysłu, przedsiębiorstw i rynku wewnętrznego przedstawiła w środę strategię jednolitego rynku UE, której celem jest naprawa jego niedziałających elementów. Według niej samo uwolnienie usług może przynieść wzrost produktu krajowego brutto nawet o 2 proc. Jeśli to się uda, mogą skorzystać polskie firmy.
Jednym z elementów strategii jest stworzenie tzw. paszportu usługowego umożliwiającego oferowanie usług w całej UE. Teoretycznie już teraz pozwala na to dyrektywa usługowa, ale państwa stosują różnego rodzaju restrykcje, o których nie informują Brukseli. Paszport miałby doprowadzić do większej jawności takich praktyk i gdyby okazały się one niezgodne z prawem unijnym, Komisja Europejska mogłaby zmusić kraj do zmiany regulacji. Paszport ma zmniejszyć liczbę wymaganych formalności: wystarczyłoby wypełnienie ich w swoim kraju, a firma dostawałaby dokument stwierdzający, że może oferować usługi wszędzie.
– Zaczynamy od budownictwa i usług dla biznesu, bo to w tych dziedzinach zniesienie barier może przynieść największe korzyści – tłumaczył nieoficjalnie unijny urzędnik. Obejmowałoby to też bardzo dziś regulowanie usługi architektów. Teoretycznie paszport nie ma ingerować w wymagania krajowe, ale KE ma nadzieję, że państwa zdecydują się jednak na ich łagodzenie. Mają temu służyć działania na rzecz liberalizacji zawodów regulowanych.
– Nie możemy nakazać żadnemu państwu deregulacji, zresztą w określonych wypadkach ma ona uzasadnienie. Ale chcemy dokładnie zbadać wszystkie przypadki i zachęcić kraje do zastanowienia się, czy zawsze ma to sens – mówi unijny urzędnik. W UE regulacji podlega w sumie 5 tysięcy profesji, a są takie, które są regulowane tylko w jednym kraju, na przykład zawód fotoreportera w Austrii. Bruksela zachęca Wiedeń do zastanowienia się, czy regulowanie zawodu fotoreportera ma sens i czy jego uwolnienie nie przyniosłoby gospodarce korzyści. Czasem sama administracja krajowa nie ma pełnego obrazu, bo wiele przepisów pochodzi z dawnych czasów.