W połowie października Komisja Nadzoru Finansowego podała, że z opublikowanej przez europejski organ nadzoru ESMA (European Securities and Markets Authority) opinii dotyczącej księgowania opłat na rzecz systemu gwarantowania depozytów wynika, że banki będą musiały to robić jednorazowo po rozpoznaniu takiego kosztu. Z dyskusji na forum ESMA wynika, że analogiczne podejście będzie stosowane w przypadku opłat na fundusz restrukturyzacji. W związku z tym stanowiskiem Urząd Komisji Nadzoru Finansowego skierował do Ministerstwa Finansów pytanie o wskazanie terminu zastosowania się banków sporządzających takie sprawozdania do opinii ESMA. Dotyczy to tych banków, które stosują międzynarodowe standardy rachunkowości. Problem z podejściem do księgowania opłaty na BFG pojawił się już pod koniec ubiegłego roku. W wyniku publikacji w mediach MF wydało opinię zezwalającą na rozkładanie opłaty w czasie (ale nie było wówczas opinii w tej sprawie wydanych przez międzynarodowe gremia).
Z tej możliwości od razu skorzystała większość banków, księgując ją w poszczególnych kwartałach.
Jest groźba, że jednorazowa wpłata na BFG skonsumowałaby prawie cały kwartalny zysk sektora bankowego. Będzie to mieć negatywne skutki i na początku przyszłego roku zburzy rezultaty sektora. – To jest problematyczne, bo niektóre banki w takiej sytuacji wykażą w I kwartale stratę – mówi Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI.
Problem jest tym większy, że przyszłoroczna składka na BGF może być dużo wyższa niż za bieżący rok, a ta wyniosła 2,2 mld zł. Na dodatek zyski sektora spadają – w minionym trzecim kwartale wyniosły 3,5 mld zł.
Sprawą zajął się też zarząd Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. – Mając na uwadze potencjalne skutki dla banków, BFG konsultuje obecnie to zagadnienie z EBA, która jest europejskim organem nadzorczym właściwym dla banków – mówi Mariusz Mastalerz, dyrektor gabinetu prezesa BFG.