– Na razie nie mamy w programie zmian w OFE. Oczywiście cieszymy się, że nie musimy oddawać tych pieniędzy – odpowiada „Parkietowi" Henryk Kowalczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości typowany na szefa jednego z resortów w nowym rządzie, pytany, czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego zachęci nowy rząd do wprowadzenia dalszych zmian w OFE.
Niepokojące uzasadnienie
Przedstawiciele rynku kapitałowego nie mają wątpliwości, że będzie trudno oprzeć się takiej pokusie, w sytuacji gdy Trybunał orzekł, że oszczędności w OFE to środki publiczne.
– Skoro środki zgromadzone w OFE są publiczne, czym była prywatyzacja państwowych spółek, w której fundusze brały udział? Przerzuceniem pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej? – pyta retorycznie Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI. – Czy w przypadku spółek, w których Skarb Państwa jest dominującym akcjonariuszem, do jego udziałów trzeba teraz doliczyć również akcje w posiadaniu OFE? – kontynuuje. – Obawiam się, że TK otworzył drogę nie tylko do likwidacji OFE, ale i zniszczenia rynku kapitałowego – dodaje.
Wśród analityków przeważają głosy w podobnym duchu. – Takiego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego można się było spodziewać, ale jego uzasadnienie jest bardzo niepokojące – zwraca uwagę Andrzej Knigawka, analityk ING Securities. – Mogliśmy usłyszeć między innymi takie stwierdzenia, jak: „obywatel musi solidarnie ponosić konsekwencje porażek państwa". Polskie sądownictwo nie jest oparte na precedensach jak anglosaskie, sądy niższej instancji wykorzystują orzecznictwo TK i SN – podkreśla ekspert. – Sięgnięcie po aktywa, które pozostały w OFE, do tej pory nie pojawiało się w retoryce PiS. Wystarczy jednak, że partii rządzącej zabraknie pieniędzy na realizację zapowiedzi przedwyborczych, czy nawet dojdzie do kolejnego kryzysu finansowego, który doprowadzi do napięcia finansów publicznych, i kolejny rozbiór OFE gotowy – dodaje. – Co będzie następnym krokiem? Może wariant cypryjski? Unia Europejska już przecież pracuje nad przepisami, które umożliwiłyby bankom z problemami finansowanie się depozytami klientów – zwraca uwagę.
Zaskoczenia nie kryje Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz Millennium DM. – Nie spodziewałem się aż takiej krytyki systemu OFE – martwi się. Przypomina, że sięgnięcie po pieniądze z funduszy było tylko zamiataniem problemów pod dywan. – Te statystyki dług/PKB nieuwzględniające długu wobec emerytów są zupełnie bezużyteczne w długim terminie i dają tylko pozorne poczucie bezpieczeństwa. Skoro dług oficjalny to około 50 proc. PKB, ale dług wobec emerytów to kolejne 100 proc., to jaki jest sens koncentrowania się na tej pierwszej liczbie i zupełnego abstrahowania (na zasadzie, że jakoś to będzie, poprawimy demografię itp.) od drugiej? Dzięki wprowadzeniu OFE próbowano jakoś ten dług uwzględnić w obliczeniach (wykazując go i zmuszając Skarb Państwa do tworzenia czegoś na kształt „rezerw" w postaci emitowania obligacji, które następnie trafiały do OFE). Szkoda, że za 40 lat, kiedy obecni 20–30-latkowie zbliżą się do głodowej emerytury, nie usłyszą od autorów „reformy" słów „przepraszamy, pomyliśmy się, szkoda, że przejedliśmy wasze składki wcześniej" – utyskuje Materna.