– Od kilku lat funkcjonujemy w środowisku niskich stóp procentowych, a to nie jest stan dany raz na zawsze. Niska inflacja, czy wręcz ostatnio deflacja, w dużej mierze wynika z czynników przejściowych i na dodatek zewnętrznych, na które nie mamy wpływu; wystarczy wymienić niskie ceny ropy naftowej czy żywności. Ma to istotne znaczenie, ponieważ największy udział w portfelu sektora bankowego mają właśnie kredyty udzielane w złotych – uzasadnia Kluza i dodaje, że większość z nich ma zmienną stopę oprocentowania, a w przypadku kredytów mieszkaniowych w grę wchodzi finansowanie długoterminowe. Jeżeli dojdzie do wzrostu cen powyżej górnego celu inflacyjnego, przełoży się to na adekwatny wzrost stóp procentowych, a co za tym idzie – wzrost kosztów obsługi kredytów złotowych przez gospodarstwa domowe.

Będzie to miało skutki gospodarcze. Wzrost stóp procentowych może spowodować, że nieco większa część gospodarstw domowych będzie miała problemy z terminową obsługą zadłużenia. Jak uniknąć tego efektu? – Na rynku powinny się pojawić – i to na szeroką skalę – kredyty o stałym oprocentowaniu. Wprawdzie miałyby teraz nieco wyższą marżę – a zatem i miesięczną ratę – ale byłaby to forma ubezpieczenia przed wzrostem stóp procentowych – dodaje Stanisław Kluza.

Odnosi się również do problemu kredytów frankowych. – Dobrze byłoby, gdyby większą rolę w debacie przyjęło grono niezależnych ekspertów, a nie tylko potencjalnych interesariuszy, tj. klientów i banków. Uwiarygodniłoby to wypracowane rozwiązania. Umiejętność zdystansowania się do tej kwestii jest szansą na wypracowanie dobrego i uczciwego rozwiązania – mówi Kluza. Jak zaznacza, historycznie sektor bankowy w Polsce był uprzywilejowany w kilku obszarach, co powinno skłaniać państwo do optymalizacji i poddania tej sprawy audytowi, ale jednocześnie niezmiernie ważne jest pamiętanie o stabilności systemu finansowego.

Jego zdaniem są mechanizmy, które pozwalają rozłożyć w czasie koszty, jakie banki poniosłyby w wyniku takiej operacji. – Przede wszystkim międzynarodowe standardy rachunkowości nie negują możliwości uzyskiwania przychodów jednorazowych, które neutralizują jednorazowe straty. W bilansie można zastosować mechanizm neutralizacji straty powstałej w wyniku restrukturyzacji portfela walutowego kapitałem hybrydowym – tj. emisją 10–15-letnich obligacji, których nabywcą mógłby być NBP – mówi Stanisław Kluza.

cały wywiad ze Stanisławem Kluzą – w „Rzeczpospolitej".