Jak wynika z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń w I półroczu branża sprzedała łącznie polisy za 27,2 mld. To oznacza spadek o niemal 3 proc. Zebrana składka w ubezpieczeniach na życie tąpnęła o ponad 17 proc., do 11,9 mld zł.
Za dramatyczne wyniki życiówek odpowiada spadek rynku polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, które po I półroczu odnotowały spadek sprzedaży o blisko 30 proc. Skąd ta zmiana? Jeszcze w ubiegłym roku ubezpieczenia z UFK sprzedawały się dobrze – zachęcały do tego hojne prowizje dla pośredników. Niektóre zakłady oddawały sprzedawcom za klienta nawet ponad 100 proc. pierwszorocznej składki. To generowało na rynku patologie w postaci horrendalnie wysokich opłat likwidacyjnych. Obowiązująca od stycznia zmieniona ustawa ubezpieczeniowa nakazuje rozkładanie w czasie prowizji przez co najmniej pięć lat. Ponadto opłata za rezygnację z produktu została ograniczona do 4 proc. To zmieniło zasady gry i sprawiło, że pośrednikom przestało się opłacać sprzedawanie tego typu polis.
Za ograniczeniem przychodów z polis inwestycyjnych stoją także inne regulacje proklienckie wymuszające na zakładach chociażby badanie adekwatności produktu. Sprzedaży UFK na pewno nie pomagały też świecące na czerwono w I półroczu indeksy giełdowe.
Sytuację ubezpieczycieli ratują ubezpieczenia majątkowe, sprzedaż których przyniosła zakładom 15,3 mld zł, czyli 12 proc. więcej. To głównie dzięki potężnemu wzrostowi w komunikacyjnym OC (o 26 proc.).
Taka dynamika nie jest zaskoczeniem – już od miesięcy pisaliśmy o wyraźnym wzroście cen polis dla kierowców spowodowanym końcem wyniszczającej wojny cenowej zakładów. To znalazło teraz odbicie w wynikach.