Do gry wkracza także Bank Rezerwy Nowej Zelandii (RBNZ). Co prawda siła rażenia tej instytucji na rynku walutowym nie będzie tak duża jak w przypadku Fedu czy BoJ, jednak z pewnością decyzji i sugestiom RBNZ będą się bacznie przyglądać inwestorzy handlujący dolarem nowozelandzkim. Ostatnie dane makroekonomiczne (m.in. PKB za II kwartał) dały pretekst do przeceny tej waluty. Kurs NZD/USD zjechał z poziomu 0,745 do około 0,731. Warto jednak zauważyć, że w średnim terminie na tym rynku wciąż obowiązuje trend wzrostowy. Czy RBNZ zmieni układ sił?

– Decyzja RBNZ powinna przynieść utrzymanie głównej stopy procentowej na poziomie 2 proc. Rynek praktycznie nie ma żadnych oczekiwań przed posiedzeniem, stąd poprzeczka dla gołębiego zaskoczenia jest zawieszona nisko. Ale tak samo RBNZ ma otwartą drogę do pozytywnych sygnałów. Przy rynkowej wycenie około 55 proc. szans na cięcie w listopadzie optymistyczny pogląd na gospodarkę może być wsparciem dla NZD. W dłuższym horyzoncie sądzę, że ważniejsze dla NZD będą ostatnie przetasowania w nastawieniu inwestorów do ryzykownych aktywów. Okres wakacyjny był czasem napływu kapitału w stronę rynków o wyższej dochodowości obligacji skarbowych bez zwracania uwagi na premię za ryzyko. Teraz powrót kapitału do USA jest największym ryzykiem mocno zyskujących latem AUD i NZD – mówi Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.