Japoński PKB spadł w IV kwartale o 0,1 proc. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami, podczas gdy kwartał wcześniej zmniejszył się o 0,8 proc. Gospodarka Kraju Kwitnącej Wiśni weszła więc w techniczną recesję. Annualizowany wzrost gospodarczy (kwartał do kwartału, ale w tempie rocznym) wyniósł minus 0,4 proc., po minus 3,3 proc. odnotowanych w poprzednich trzech miesiącach. To zaskoczenie, bo średnie szacunki przewidywały wzrost i to o 1,4 proc.
Japoński nominalny PKB wyniósł na koniec 2023 r. 4,2 bln USD. Oznacza to, że Japonia spadła z trzeciego miejsca na czwarte na liście największych gospodarek na świecie. Wyprzedziły ją Niemcy, które na koniec 2023 r. miały nominalny PKB wart 4,46 bln USD.
Te kiepskie dane nie przeszkodziły w zwyżkach na tokijskiej giełdzie. A nawet im pomogły, bo oznaczać mogą luźniejszą politykę monetarną. Po ich publikacji indeks Nikkei 225 rósł o ponad 1 proc. i chwilowo przebił poziom 38 tys. pkt. Od początku roku zyskał już prawie 15 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy urósł o niemal 38 proc. W czwartek dzieliło go zaledwie 2,1 proc. od rekordu z 29 grudnia 1989 r. Rynek ma w końcu szansę odrobić straty poniesione od pęknięcia bańki sprzed blisko 35 lat.
– Najnowsze dane o PKB mogą jeszcze zostać zrewidowane w górę, ale komplikują one perspektywy dla polityki pieniężnej. Dwa spadki PKB z rzędu współgrają z innymi słabymi danymi gospodarczymi. To sprawia, że trudniej jest uzasadnić podwyżkę stóp procentowych, nie mówiąc już o serii podwyżek – wskazuje Stefan Angrick, ekonomista Moody’s Analytics.