Przed Ukrainą długa i wyboista droga do normalności

Niedawna konferencja w Londynie, dotycząca odbudowy Ukrainy, pokazała, że nie tylko rządy, ale także międzynarodowe spółki są zainteresowane inwestycjami przyspieszającymi odbudowę kraju.

Publikacja: 02.07.2023 07:45

Pewne jest, że odbudowa Ukrainy kosztować będzie znacznie więcej niż 410 mld dolarów. Najpotrzebniej

Pewne jest, że odbudowa Ukrainy kosztować będzie znacznie więcej niż 410 mld dolarów. Najpotrzebniejsze są inwestycje w renowację domów oraz infrastruktury krytycznej.

Foto: Erin Trieb/Bloomberg

Według marcowych szacunków ekspertów Banku Światowego odbudowa Ukrainy kosztować ma około 411 mld dolarów. Od tego czasu jednak strona rosyjska dokonała kolejnych ataków, które przyniosły katastrofalne skutki. Tylko z powodu zniszczenia zapory w Nowej Kachowce koszty odbudowy zalanych terenów powiększyły się o kolejne setki milionów dolarów.

Klaruje się plan działania

Podczas czerwcowej konferencji w Londynie minister gospodarki Ukrainy Julia Svyrydenko zwróciła uwagę na najbardziej niezbędne inwestycje oraz ich koszty. W pierwszym etapie najpotrzebniejszy będzie dostęp do odpowiedniego sprzętu i materiałów niezbędnych nie tyle do budowy nowej infrastruktury, ile odbudowania zniszczonych w czasie wojny domów. Chodzi m.in. o szkło, beton, cegły czy płytki. Tylko w tym względzie potrzeby Ukrainy mają opiewać na około 30,8 mld dolarów.

Kolejne ważne projekty mają dotyczyć infrastruktury energetycznej. Chodzi zarówno o odbudowę sieci, jak i tworzenie nowych źródeł energii, także zielonych. Warto podkreślić, w przyszłości kraj chce stać się także eksporterem gazu do krajów UE, więc tu również jest pole do inwestycji. Stworzone zostało portfolio 36 projektów o łącznej wartości 25 mld dolarów.

Trzecim ważnym aspektem mają być inwestycje w infrastrukturę transportową dostosowaną do warunków europejskich. Chodzi zarówno o drogi, jak i projekty kolejowe oraz kolejne punkty na granicach z unijnymi państwami. W tym wypadku ukraiński rząd dysponuje portfelem 30 projektów o wartości 6,5 mld dolarów.

Czytaj więcej

Co bunt Prigożyna mówi nam o działaniu państwa rosyjskiego?

Następną ważną branżą dla Ukrainy jest rolnictwo. Chociaż z pewnością tamtejsze grupy rolne skorzystają na realizacji wyżej wymienionych inwestycji, w tym wypadku również przewidziane są projekty o łącznej wartości 700 mln dolarów, głównie z nastawieniem na modernizację sprzętu. – Bardzo dużo środków przy odbudowie Ukrainy pochłoną inwestycje infrastrukturalne i energetyczne. Z pewnością dużym beneficjentem będzie branża agro, która skorzysta na budowie nowych elewatorów zbożowych, maszyn czy infrastruktury przeładunkowej – komentuje dla „Parkietu” Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.

W realizacji wymienionych projektów pomogą długoterminowe programy wsparcia finansowego Ukrainy m.in. od UE, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii czy USA. Pod tym względem najbardziej znaczące środki wyłożą kraje Unii Europejskiej, które zamierzają w najbliższych latach przeznaczyć na odbudowę Ukrainy 50 mld euro. Prawie 500 spółek o łącznej kapitalizacji 5,2 bln dolarów podpisało specjalną deklarację, w której zobowiązały się do wsparcia odbudowy Ukrainy. – Rząd ukraiński potrzebuje przewidywalnego i stabilnego finansowania zewnętrznego, aby terminowo i w pełni realizować cele budżetowe. Zobowiązania krajów UE dotyczące wsparcia do 2027 r. z pewnością zwiększą zaufanie do inicjowania najbardziej krytycznych projektów – zauważa Dmitry Churin, analityk w Eavex Capital.

Trudne warunki

Mimo zarysowania trochę bardziej szczegółowego planu odbudowy nie da się ukryć, że obecna sytuacja w Ukrainie jest trudna. Na samym początku trzeba wspomnieć o aktualnych problemach korytarza zbożowego. Rosjanie skutecznie spowalniają kontrole statków oraz w praktyce wyłączyli z porozumienia port w Jużnyj. To wszystko spowodowało, że eksport czarnomorskimi portami w maju wyniósł zaledwie 1,3 mln ton, najmniej od momentu zawarcia porozumienia.

Warunki porozumienia zbożowego mają być negocjowane 17 lipca, a strona rosyjska zdaje się nie być skora do jego przedłużenia. – Na 99,9 proc. Rosja zakończy porozumienie zbożowe w lipcu – stwierdziła kilka dni temu ukraińska dyplomatka działająca przy MSZ Ukrainy Olga Trofimtseva. Możliwe też, że Rosjanie będą negocjować dla siebie lepsze warunki. – 17 lipca znów negocjowana będzie przyszłość korytarza zbożowego. Widać, że strona rosyjska coraz bardziej chce wynegocjować w tym coś dla siebie, np. eksport amoniaku – mówi Szkopek.

Sporym problemem jest też obowiązująca do 15 września blokada eksportu zbóż do sąsiednich krajów, w tym także Polski. Wiele firm musi z tego względu korzystać z bardziej kosztownych dróg sprzedaży towarów. Jest to szczególnie problematyczne w momencie, gdy wiele z ukraińskich firm boryka się z problemem rosnącego zadłużenia. – Trudności rodzi eksport i tranzyt zbóż, z powodu zakazu nałożonego przez sąsiednie kraje, w tym Polskę. Może to być problem m.in. dla Astarty, która w przeszłości większość towarów eksportowała przez kraje sąsiednie. Widać też, że spółki przystosowują się do nowych warunków działania, czego przykładem jest rezygnacja z kosztownych upraw kukurydzy i zastępowanie ich tańszymi. W przypadku Astarty wiąże się to z tym, że firma postawiła na większe uprawy buraka cukrowego, co z kolei może w przyszłym roku przyczynić się do nadpodaży cukru – dodaje analityk Erste Securities.

Czytaj więcej

Ukraina: Wojna niszczy fundamenty systemu oligarchicznego

Wspomniana blokada zaburza również relacje tamtejszych spółek z polskimi podmiotami. – Wśród naszych ukraińskich partnerów jest konsternacja postawą polskich władz. Rozumieją, że nadmierny wwóz ukraińskich surowców szkodzi polskim producentom, ale wspólnie musimy szukać rozwiązań systemowych, które zadowolą obie strony. A tego nie proponują polskie władze. Nie ma powrotu do czasów sprzed 2020 r. To Polska, jako ambasador Ukrainy w akcesji do Europy, powinna proponować rozwiązania i w zakresie tranzytu, i współpracy obustronnej – podkreśla Zenon Daniłowski, prezes Makaronów Polskich.

W kontekście nie tylko potencjalnej odbudowy, ale także bieżącej działalności przewija się też kwestia korupcji. Wspomniany problem może powstrzymywać przed inwestycjami przede wszystkim zagranicznych inwestorów. Co więcej, pewne znaki zapytania pojawiają się też w przypadku funkcjonowania korytarza zbożowego. Spółki, które przed wojną odpowiadały za znaczny wolumen eksportu towarów, w obecnej sytuacji sprzedają morską drogą proporcjonalnie mniej produktów niż wcześniej.

– Pewien problem stanowi też sama konstrukcja korytarza zbożowego. Pewne podmioty, które przed wojną zapewniały znaczną część eksportu zbóż, w tym momencie sprzedają znacznie mniej towarów. Po stronie ukraińskiej pojawiają się też głosy protestu przedstawicieli innych branż, którzy zadają pytanie o to, dlaczego tylko branża rolnicza dostała możliwość eksportu towarów – zauważa Szkopek.

Pierwsze jaskółki nadziei

Mimo powyższych kwestii widać, że firmy myślą o inwestycjach i je realizują. Kilka tygodni temu Astarta oraz IMC otrzymały łącznie około 43 mln dolarów w formie pożyczek od Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Środki mają wspomóc m.in. efektywność energetyczną firm oraz zakup nowej floty ciężarówek.

Druga z wymienionych firm niedawno przedstawiła strategię działania na najbliższą dekadę, która przewiduje inwestycje opiewające na łącznie 233 mln dolarów m.in. w nowe maszyny, wykup ziemi, poprawę efektywności energetycznej oraz rozwój zespołu. – Nasza strategia uwzględnia przyjęty przez Ukrainę kierunek integracji z UE i związaną z tym konieczność redukcji emisji gazu i zmniejszenia zużycia paliw kopalnych. Od dawna uważamy również, że jedną z podstaw budowania przewagi konkurencyjnej jest kontrola kosztów i jakości. W tym pomocny będzie dalszy rozwój technologiczny, a jednocześnie rozwój kompetencji zespołu. Nasz program jest długofalowy, ale jego poszczególne elementy będziemy wdrażać już w tym roku. Planujemy, że sfinansujemy go ze środków własnych oraz kredytów – komentuje Alex Lissitsa, prezes IMC.

Pojawiają się również projekty zagranicznych spółek. Przykładem jest ogłoszona niedawno przez Philip Morris International inwestycja 30 mln dolarów w budowę zakładu produkcyjnego w obwodzie lwowskim. Obecni są również polscy kontrahenci, m.in. mająca zadebiutować w 2024 r. na giełdzie firma budowlana B-Act. W ostatnim czasie wspomniany podmiot zawarł trzy nowe umowy opiewające na łącznie 25 mln zł.

– Nowe kontrakty pokazują nie tylko nasz rozwój. To również dowód na to, że odbudowa Ukrainy już dzieje się na naszych oczach. Cieszymy się, że możemy mieć tu swój wkład. Jest to możliwe również z tego powodu, że odpowiednio wcześniej uwierzyliśmy w potencjał tego rynku. Od wielu lat w Kijowie działa nasze przedstawicielstwo i jesteśmy wiodącą firmą w naszej branży w Ukrainie – podkreśla Adam Białachowski, prezes B-Act.

Inwestycje w Ukrainie rozważają też Makarony Polskie, które mogą zdecydować się na budowę u naszego wschodniego sąsiada zakładu wytwarzającego dania gotowe. Przewagą polskich spółek nad zagranicznymi może być to, że wiele z rodzimych produktów jest znanych ukraińskiemu społeczeństwu ze względu na to, że jako Polska jesteśmy popularnym celem emigracji.

Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi