Przebywający na szczycie grupy G7 w Japonii prezydent Joe Biden zrezygnował z późniejszych wizyt w Australii i Papui-Nowej Gwinei. Przyczyną jest nierozwiązany kryzys na szczytach władz w USA wokół zbliżającego się limitu zadłużenia. Pod jego nieobecność negocjacje między przedstawicielami republikanów w Kongresie oraz demokratycznej administracji mają być kontynuowane, a po powrocie prezydent ma omówić ich wyniki z liderami Kongresu.
Czas na wyczerpaniu
Czasu na dojście do porozumienia zostało bardzo mało. Według sekretarz skarbu Janet Yellen do zderzenia ze ścianą może dojść już 1 czerwca (termin ten określa się mianem tzw. „daty X”). To oznacza, że ustawa oparta na wynegocjowanych przez obie strony warunkach musi trafić do Kongresu jeszcze w tym tygodniu.
Ryzyko, że brak porozumienia doprowadzi do katastrofalnej w skutkach niewypłacalności USA, jest realne. Świadczy o tym przekraczający 150 pkt baz. koszt ubezpieczenia 12-miesięcznych bonów amerykańskiego skarbu – w poprzednich takich kryzysach zwyżki cen CDS-ów były znacznie skromniejsze.
Zdaniem komentatorów obie strony dogadają się dopiero w ostatnim możliwym momencie, bo będą chciały pokazać swoim wyborcom nieustępliwość w obstawaniu przy swoich warunkach. Oznaki niepokoju na razie mniej widoczne są jednak na giełdzie nowojorskiej, której główny indeks S&P 500 stabilizuje się od kilku dni około 7 proc. powyżej pułapu, na którym wchodził w 2023 r.
– To, gdzie znajduje się próg bólu, jest częścią negocjacji. Jeśli przeciągną się one poza datę X, to ból będzie nieunikniony, a rynek będzie musiał uwzględnić ryzyko takiego obrotu spraw – komentuje w rozmowie z agencją Bloomberg Benjamin Dietrich, zarządzający towarzystwa Lazard Asset Management.