Ropa gatunku WTI taniała podczas poniedziałkowej sesji o ponad 1 proc. Po południu za jej baryłkę płacono 87,8 USD. Ropa gatunku Brent również zniżkowała o ponad 1 proc., a jej notowania spadły do 93,8 USD za baryłkę. Surowiec gatunku Brent staniał od tegorocznego szczytu już o 28 proc., a jego cena spadła do najniższego poziomu od drugiego tygodnia lutego. Stała się więc niższa niż przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Wciąż była jednak znacząco wyższa niż na początku roku. Zyskała w tym czasie 17 proc.
Czynnik chiński
Spadek cen ropy był w ostatnich tygodniach spowodowany głównie obawami inwestorów przed recesją w kluczowych gospodarkach świata. W poniedziałek impulsem do przeceny stały się dane o chińskim handlu zagranicznym. Co prawda Chiny osiągnęły w lipcu rekordową miesięczną nadwyżkę handlową (wynoszącą 101,3 mld USD), a ich eksport wzrósł aż o 18 proc. rok do roku, to import zwiększył się tylko o 2,3 proc. Średnio prognozowano, że wzrośnie on o 3,7 proc. Import ropy do Chin wzrósł w porównaniu z czerwcem i sięgnął 8,79 mln baryłek dziennie, ale był o 9,5 proc. niższy niż w takim samym miesiącu przed rokiem.
– Chiński eksport wciąż trzymał się dobrze w zeszłym miesiącu dzięki kolejce zamówień do zrealizowania. Niedługo jednak powinien zacząć hamować ze względu na słabnący popyt zagraniczny. Jednocześnie import wskazuje na dalsze osłabienie popytu krajowego – zauważa Julian Evans-Pritchard, ekonomista firmy badawczej Capital Economics.
Osłabienie gospodarki chińskiej jest jednym z powodów cięcia prognoz popytu na ropę naftową przez część analityków. Eksperci banku ANZ obcięli prognozę tegorocznego globalnego popytu na ropę o 300 tys. baryłek dziennie, do 99,7 mln baryłek dziennie. Będzie on mniejszy niż przed pandemią.
Sygnałem do wyprzedaży były też zeszłotygodniowe dane o wzroście amerykańskich zapasów paliw. – To oznacza, że inwestorzy nie spodziewają się już, że sytuacja na rynku będzie napięta. Uważają, że pod względem popytowo-podażowym będzie poluzowana – twierdzi Ed Morse, analityk Citigroup.