Gorące lato społecznych protestów

Sri Lanka, Niderlandy, Ghana, Argentyna, Ekwador – to tylko kilka krajów, w których doszło ostatnio do wybuchów niezadowolenia społecznego. W nadchodzących miesiącach może być ich więcej.

Publikacja: 18.07.2022 12:38

Kryzys na Sri Lance przeszedł już w fazę rewolucji. Demonstranci wdarli się 9 lipca do rezydencji pr

Kryzys na Sri Lance przeszedł już w fazę rewolucji. Demonstranci wdarli się 9 lipca do rezydencji prezydenta i siedziby rządu. Fot. afp

Foto: -

„Pokażcie Amerykanom, że tak się przeprowadza insurekcję” – taki mem pojawił się w internecie po tym, jak 9 lipca wielki tłum demonstrantów wdarł się do rezydencji prezydenta Sri Lanki Gotabayi Rajapaksy. Świat obiegły ujęcia pokazujące demonstrantów bawiących się w prezydenckim basenie i „zwiedzających” prywatne pokoje głowy państwa. Bezsilny prezydent zrezygnował ze stanowiska i uciekł na Malediwy. W maju dymisję złożył – także po szturmie demonstrantów na swoją rezydencję – jego brat, premier Mahinda Rajapaksa. Gniew mieszkańców Sri Lanki obrócił się w pierwszej kolejności przeciwko temu klanowi politycznemu, który przez ostatnie dwie dekady miał ogromny wpływ na kraj.

Rajapaksowie entuzjastycznie zapożyczali swój kraj w Chinach w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Wraz z załamaniem przychodów z turystyki po wybuchu pandemii Covid-19 i dużą obniżką podatków tuż przed pandemią wpędziło to Sri Lankę w kryzys zadłużeniowy. Na domiar złego Rajapaksowie uznali, że należy uczynić ze Sri Lanki pierwszy na świecie kraj z całkowicie organicznym rolnictwem. Zakazali więc stosowania nawozów sztucznych, co mocno obniżyło plony. W ostatnich miesiącach kraj zmagał się też z niedoborami paliwa i prądu. Brakowało mu dewiz, by kupować ropę za granicą. W maju Sri Lanka oficjalnie zbankrutowała. Nic dziwnego więc, że na tej wyspie doszło do tak wielkiego wybuchu gniewu społecznego. Czy podobne wybuchy nie grożą jednak też innym państwom?

Farmerzy na wojnie

Wydawałoby się, że w zamożnym, liberalnym kraju Europy Zachodniej, jakim są Niderlandy, zwykli ludzie nie powinni mieć większych powodów, by uczestniczyć w gwałtownych protestach. A jednak takie protesty trwają tam od kilku tygodni. Organizują je rolnicy, którzy poczuli się zagrożeni Zielonym Ładem, który chce im narzucić rząd Marka Ruttego. Holenderscy farmerzy blokują drogi i dostawy żywności do supermarketów, oblewają gnojówką fasady urzędów i są pacyfikowani przez policję. (Policjanci postrzelili 16-letniego traktorzystę, który próbował ominąć policyjną blokadę). Media społecznościowe obiegły nawet zdjęcia pokazujące, że farmerzy wykorzystali w jednej ze swoich blokad zabytkowy czołg Sherman. Skąd u nich ten gniew?

Farmerom nie podoba się przede wszystkim to, że rząd chce przerzucić na nich koszty walki z globalnymi zmianami klimatycznymi. Na początku czerwca opublikował on plany redukcji emisji tlenków azotu w rolnictwie. Plany te mają być zrealizowane do 2030 r. i przewidują one redukcję emisji – w zależności od kategorii terenu rolniczego – od 12 proc. do aż 95 proc. (Tereny, na których emisje mają zostać zmniejszone o 95 proc., to obszary Natura 2000, które jednak obejmują w Niderlandach też miejsca, w których prowadzi się działalność rolniczą). Christianne van der Wal, minister ds. środowiska, przyznała, że 30 proc. farmerów może nie być w stanie spełnić nowych wyśrubowanych norm ekologicznych. Tym, którzy na obszarach największej emisji tlenków azotu nie będą wypełniać regulacji, może grozić przymusowy wykup ich farm, które zostaną zamknięte. Zapowiedź wywłaszczania z farm i przymusowego wybijania stad zwierząt hodowlanych musiała oczywiście zadziałać na farmerów jak płachta na byka.

– Mówią, że to redukcja azotu, ale mamy już dwa przykłady, które pokazują, że chcą oni ograniczyć liczbę gospodarstw, aby wykorzystać ich grunty pod budowę domów, przemysłu, dróg i farm fotowoltaicznych. Opublikowali mapę Holandii podzieloną na małe regiony, wszystkie z celem redukcji azotu z 12 do 95 proc. Jest to niemożliwe do zrealizowania i zabije cały sektor rolniczy – stwierdziła Sieta van Keimpema, przewodnicząca organizacji branżowej European Milk Board.

Sondaże wskazują, że protesty farmerów są popierane przez około 45 proc. Holendrów. Poparcie społeczne dla premiera Rutte sięga natomiast 26 proc. Szef rządu jak na razie jednak nie chce zmieniać polityki w obliczu protestów. – Możecie sobie protestować, ale w sposób cywilizowany. Nie blokujcie więc dróg, nie odpalajcie fajerwerków pod domami ministrów, nie rozrzucajcie gnoju – ostrzegł demonstrantów. Być może liczy na to, że protesty uda mu się przeczekać, tak jak francuskiemu prezydentowi Emmanuelowi Macronowi udało się przetrwać o wiele bardziej gwałtowne demonstracje ruchu „żółtych kamizelek”. (Po wybuchu pandemii ruch protestu wygasł we Francji, a Macronowi udało się w tym roku uzyskać reelekcję).

Kraje, których nie widzimy

W krajach biedniejszych paliwem dla niezadowolenia społecznego są najczęściej rosnące koszty życia. Nic dziwnego więc, że obecnie w wielu państwach rozwijających się dochodzi do protestów. Co prawda nasze europocentryczne media bardzo rzadko je pokazują, ale warto zwrócić uwagę na ten niepokojący trend napędzany przez inflację. Może się on bowiem za jakiś czas przełożyć na nowy kryzys migracyjny. Zwłaszcza że owe wstrząsy mocno dotykają Afryki.

W Ghanie, kraju liczącym ponad 30 mln mieszkańców, protesty nasiliły się w czerwcu. Miesiąc wcześniej inflacja sięgnęła tam rekordowych 27,6 proc. r./r., a rząd próbował zaradzić kryzysowi fiskalnemu, wprowadzając w kwietniu bardzo niepopularny podatek od płatności internetowych. Bank centralny podniósł natomiast główną stopę procentową do 19 proc. Na początku lipca rząd rozpoczął rozmowy o pakiecie pomocowym z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Czy to jednak wystarczy, by zażegnać kryzys?

Do protestów spowodowanych rosnącymi kosztami życia doszło również w ostatnich tygodniach w Kenii. Demonstranci domagali się w ich trakcie, by rząd podjął działania w celu obniżki cen żywności. Oskarżali też władze o nadmierne zadłużanie kraju (w ramach projektu Nowego Szlaku Jedwabnego) i o korupcję. Protesty jak na razie nie przybrały jednak gwałtownego charakteru. Być może dlatego, że część niezadowolonych liczy na to, że wybory parlamentarne zaplanowane na 9 sierpnia przyniosą zmianę. Ponadto, choć inflacja w Kenii jest uciążliwa, to wciąż jest jednocyfrowa. W czerwcu wyniosła 7,9 proc.

Czytaj więcej

Kraje, które może dotknąć kryzys zadłużeniowy

Niepokoje społeczne dają o sobie znać również w Ameryce Łacińskiej. Nasilają się w Argentynie, czyli w kraju, w którym inflacja przekracza 60 proc., a główna stopa procentowa została podwyższona w czerwcu do 52 proc. Na „kryzys kosztów życia” nałożył się tam rozłam wewnątrz władz. Centrolewicowy prezydent Alberto Fernández opowiada się za utrzymywaniem współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (który przyznał Argentynie w tym roku pakiet pomocowy wart 44 mld USD). Zerwania z MFW chce natomiast wiceprezydent Cristina Fernández de Kirchner i radykalnie lewicowa część obozu rządzącego. Pani wiceprezydent (będąca prezydentem w latach 2007–2015 i pierwszą damą w latach 2003–2007) chce stymulowania gospodarki za pomocą wydatków fiskalnych. Jej zwycięstwem była niedawna dymisja umiarkowanego ministra gospodarki Martína Guzmána. Na rząd wywierana jest presja uliczna. W Buenos Aires odbywają się demonstracje, w trakcie których wzywa się do zerwania z MFW.

Z presją społeczną mierzą się zarówno lewicowe, jak i prawicowe rządy Ameryki Łacińskiej. W Ekwadorze, rządzonym przez centroprawicowego prezydenta Guillermo Lasso, doszło w czerwcu do gwałtownych zamieszek. Rolnicza społeczność indiańska burzyła się przeciwko rosnącym cenom paliw. Do protestów związanych z inflacją dochodzi również w Chile rządzonym przez lewicowca Gabriela Borica. W czerwcu wybuchł strajk w państwowej spółce Codelco, największym na świecie producencie miedzi. Ogłoszono go po tym, jak rząd zapowiedział zamknięcie ze względów ekologicznych jednego z zakładów należących do tej spółki.

Wysokie ceny paliw i żywności mogą sprawić, że w nadchodzących miesiącach jeszcze w wielu miejscach na świecie będą rozpalały się ogniska protestów.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp