Narodowy Bank Węgier podniósł we wtorek swoją bazową stopę procentową o 100 pkt baz., do 5,4 proc. Była to już jedenasta z rzędu jej podwyżka i ruch zgodny z prognozami analityków. Wszystko wskazuje na to, że węgierski bank centralny będzie w nadchodzących miesiącach kontynuował zacieśnianie polityki pieniężnej. Analitycy średnio oczekują, że główna stopa procentowa na Węgrzech sięgnie na koniec roku 7,4 proc.
Za dalszymi podwyżkami stóp przemawia przede wszystkim wysoka inflacja. W marcu wyniosła ona 8,5 proc. rok do roku i była najwyższa od 2007 r. Najprawdopodobniej jej poziom byłby jeszcze wyższy, gdyby nie obowiązujące wówczas ograniczenia nałożone przez rząd na ceny kilku kluczowych artykułów spożywczych. Inflacja bazowa, czyli liczona bez uwzględniania cen żywności, paliw i energii, sięgała natomiast w marcu 9,1 proc., co było jej najwyższym poziomem od 21 lat.
Rząd Viktora Orbána próbował walczyć ze skutkami wysokiej inflacji za pomocą podwyżek płac. W lutym średnia płaca brutto na Węgrzech wzrosła aż o 31,7 proc. r./r. i sięgnęła 545 965 forintów (6755 zł). To był największy jej wzrost, odkąd w 1998 r. zaczęto gromadzić dane na ten temat według obecnej metodologii. Płace w sektorze prywatnym zwiększyły się w tym czasie o 12,2 proc., a w sektorze publicznym aż o 93,4 proc. Tak duże marcowe podwyżki były częścią przedwyborczych działań rządu Orbána. Podnosił on wynagrodzenia i premie w sektorze publicznym (m.in. wypłacił służbom mundurowym dodatki będące ekwiwalentem pensji za sześć miesięcy), by zdobywać poparcie przed wyborami parlamentarnymi, do których doszło 3 kwietnia. Ta strategia się sprawdziła, a rządząca koalicja Fidesz-KDNP zdobyła w wyborach 52,5 proc. głosów oraz większość konstytucyjną.
Szybki wzrost płac może jednak mocno utrudnić zadanie węgierskiego banku centralnego, a rząd szykuje się do cięć fiskalnych.