Handel rosyjskimi obligacjami rządowymi wrócił w poniedziałek na giełdę moskiewską po trzech tygodniach przerwy. Na razie inwestorzy zagraniczni mogą tam jedynie kupować te papiery, gdyż Bank Rosji zakazał ich sprzedaży nierezydentom do 1 kwietnia. (W rękach inwestorów zagranicznych było na początku lutego 19 proc. takiego długu). Mimo to w handlu przedsesyjnym rentowność rosyjskich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła rekordowego poziomu 19,7 proc. Później jednak spadała, a po południu wynosiła 13,6 proc. Rosyjski bank centralny nie ukrywał tego, że zainterweniował na rynku, skupując obligacje. Sytuacja na rynku moskiewskim była więc wciąż daleka od normalności, a część inwestorów nadal obawia się technicznej niewypłacalności Rosji.
Kwestia spłaty
W zeszłym tygodniu Rosja zdołała spłacić w dolarach odsetki od obligacji wynoszące 117 mln USD. Zrobiła to jednak z jednodniowym opóźnieniem, związanym z tym, że nowojorski bank korespondent (JPMorgan Chase) nie chciał narażać się na złamanie sankcji. Tamta spłata odsetek była jednak dopiero pierwszym testem wypłacalności Rosji.
W poniedziałek inwestorzy czekali na spłatę odsetek od rosyjskich obligacji rządowych wartych 66 mln USD. Do końca miesiąca Rosja ma łącznie do spłacenia 615 mln USD. 4 kwietnia będzie musiała natomiast spłacić obligacje warte 2 mld USD. Co prawda połowa rosyjskich rezerw walutowych została zamrożona w wyniku sankcji, ale rosyjskie władze zapewniają, że są w stanie regulować swoje długi.
– Przez następne 12–18 miesięcy jeszcze wielokrotnie będą zapadać terminy spłaty rosyjskiego zadłużenia, a rynek będzie przez dłuższy czas wstrzymywał przed nimi oddech – twierdzi Christian Maggio, strateg Dominion Banku.
Czytaj więcej
Bank Rosji utrzymał główną stopę procentową na poziomie 20 proc. i ostrzegł przed silnym kryzysem.