Jak pandemia i Pekin niszczą azjatyckie centrum biznesowe

Strategia walki z koronawirusem przyjęta przez władze Hongkongu doprowadziła do odcięcia tego miasta od świata. Traci ono swój międzynarodowy charakter. Wielu zagranicznych biznesmenów rozważa przeniesienie swojej działalności z tej metropolii.

Aktualizacja: 01.03.2022 14:23 Publikacja: 01.03.2022 13:00

Restrykcje pandemiczne w Hongkongu stały się szczególnie ciężkie podczas fali zakażeń wariantem Omik

Restrykcje pandemiczne w Hongkongu stały się szczególnie ciężkie podczas fali zakażeń wariantem Omikron. To tętniące niegdyś życiem miasto stało się ponure.

Foto: Bloomberg

Ostatnie lata były dla Hongkongu fatalne. Miasto będące jednym z głównych globalnych centrów finansowych stało się ofiarą starcia pomiędzy Pekinem a Waszyngtonem. Propekińskie siły polityczne mocno ograniczyły w nim prawa obywatelskie, wprowadzając m.in. ustawę o bezpieczeństwie narodowym, pozwalającą na ekstradycję obywateli Hongkongu do Chin kontynentalnych. Przeciwko tej ustawie wybuchły w 2019 r. ogromne protesty społeczne, ale nie zdołały powstrzymać erozji swobód. Władze zadały opozycji bolesne ciosy i praktycznie wykluczyły ją z zasiadania w Legislaturze. Ostatnia prodemokratyczna gazeta w mieście została zamknięta w czerwcu 2021 r. Symbolem zaostrzania kursu wobec opozycji stało się też przejęcie w styczniu 2021 r. dowództwa nad chińskim garnizonem w Hongkongu przez generała Peng Jintanga, wcześniej kierującego kampanią „antyterrorystyczną" w Xinjangu. USA, w odpowiedzi na łamanie autonomii Hongkongu, pozbawiły ten Specjalny Region Autonomiczny ChRL wielu przywilejów handlowych.

Pandemia bardzo mocno ograniczyła swobodę podróży do Hongkongu. Ostre przepisy, wymagające długiej kwarantanny dla osób odwiedzających tę metropolię, zabiły ruch turystyczny i zniechęciły wielu ludzi do podróży biznesowych. Co więcej, cudzoziemscy biznesmeni prowadzący dotychczas interesy w Hongkongu, coraz częściej rozważają opuszczenie tego miasta. Z niedawnego sondażu przeprowadzonego przez lokalną Amerykańską Izbę Handlu wynika, że 44 proc. jej członków rozważa przeniesienie się z tej metropolii z powodu restrykcji pandemicznych. Obecna fala pandemii jest więc dla Hongkongu dodatkowym ciosem w jego status międzynarodowego centrum biznesowego. W czasie gdy wiele krajów luzuje restrykcje i otwiera się na świat, Hongkong jest od niego odcięty.

Walka z cieniem

Przez ostatnie dwa lata Hongkong uchodził za przykład tego, jak dobrze radzić sobie z pandemią Covid-19. Do końca listopada 2021 r., w metropolii liczącej 7,5 mln osób, wykryto tylko 12,5 tys. zakażeń. Na koronawirusa zmarło w tym okresie w Hongkongu 213 osób. W grudniu zaczęła się jednak fala zakażeń wariantem Omikron. Liczba infekcji skoczyła o ponad 10 tys. a zgonów przybyło ponad 80. Dotychczasowy system, polegający na wprowadzeniu kwarantanny obejmującej poszczególne budynki, przestał zdawać egzamin. Wariant Omikron jest zbyt zaraźliwy, by go powstrzymywać takimi metodami. Szpitale się przepełniły, bo trzymano się dawnych procedur. Do szpitala przyjmowano każdego, kto się zgłaszał z wykrytą infekcją, nawet jeśli była ona bezobjawowa. W drugiej połowie lutego spośród ponad 5 tys. osób przebywających na szpitalnych kwarantannach, tylko około 60 było w poważnym stanie, a mniej niż 20 w krytycznym. – Nasze szpitale to zamki z piasku podczas tsunami – stwierdził Siddharth Sridhar, wirusolog z Hongkongu.

Taka strategia walki z pandemią została przyjęta pod wpływem nacisków Pekinu. Xi Jinping, prezydent ChRL, powiedział Carrie Lam, szefowej administracji Hongkongu, by „tak szybko jak to możliwe" zdusiła falę zakażeń wariantem Omikron. Wyeliminowanie ognisk infekcji jest bowiem warunkiem wpuszczania podróżnych z Hongkongu do Chin kontynentalnych. Ta strategia prowadzi jednak do paradoksu: by granica z ChRL została otwarta, granice z resztą świata muszą pozostać de facto zamknięte, tak by do Hongkongu nie dostawali się cudzoziemcy będący potencjalnymi nosicielami wirusa.

Importowana z ChRL strategia wygaszania nawet najmniejszych ognisk zakażeń psuje też koniunkturę w lokalnym biznesie. W wyniku restrykcji pandemicznych obchody Nowego Roku Księżycowego były bardzo skromne. Symbolem surowości wojny z covidem była decyzja władz sanitarnych o wybijaniu chomików. Te udomowione zwierzątka są podejrzewane o roznoszenie wirusa, ale decyzję o ich zabijaniu wielu mieszkańców Hongkongu uznało za przejaw bezduszności urzędników. Doszło więc do protestów przeciwko temu zarządzeniu, a wielu właścicieli ukrywało swoich pupili przed przedstawicielami władz sanitarnych. Nic dziwnego więc, że restrykcje pandemiczne stały się bardzo niepopularne. W sondażu przeprowadzonym na zlecenie opozycyjnej Partii Demokratycznej 65 proc. mieszkańców metropolii opowiedziało się za tym, by władze przyjęły strategię koegzystencji z wirusem. Lokalna administracja poszła jak dotąd tylko na niewielkie ustępstwa. Skróciła m.in. czas kwarantanny dla osób przybywających z zagranicy z 21 dni do 14 dni.

Czytaj więcej

Wielkie starcie juana cyfrowego z bitcoinem

Raport Europejskiej Izby Handlu ostrzegał w styczniu, że covidowa izolacja miasta od reszty świata może się przedłużyć nawet do 2024 r. „Spodziewamy się exodusu cudzoziemców, który prawdopodobnie będzie największy w historii Hongkongu i jednym z największych, jakich doświadczały miasta w regionie w historii najnowszej" – wskazywali eksperci tej organizacji. Ten exodus może sprawić, że spadnie atrakcyjność Hongkongu jako centrum finansowego. Będzie ono bowiem traciło dużo ze swojego międzynarodowego charakteru i niepowtarzalnego klimatu. Stanie się przez to mniej atrakcyjne dla zagranicznych firm.

Wielkie zastąpienie

Dużo groźniejsza dla przyszłości Hongkongu może się okazać emigracja młodych ludzi, którzy urodzili się w tym mieście. Jeden z sondaży przeprowadzonych w 2021 r. pokazał, że 60 proc. mieszkańców tej metropolii mających od 15 lat do 30 lat wyemigrowałoby, gdyby nadarzyła się taka okazja. To przede wszystkim młodzi ludzie byli obecni na wielkich demonstracjach wymierzonych w politykę Pekinu. Stłumienie opozycji sprawiło, że wielu z nich widzi przyszłość Hongkongu w ciemnych barwach. Myślą więc o wyjeździe na Tajwan, do Korei, do Singapuru lub do Australii.

Przez 12 miesięcy do końca czerwca 2021 r. z Hongkongu wyjechało 90 tys. osób. Populacja metropolii spadła najmocniej od 2003 r., czyli od epidemii SARS. Można się jednak spodziewać, że po pandemii znów ruszy na dużą skalę migracja z ChRL do Hongkongu, która będzie stopniowo zacierać charakter kulturowy i polityczny miasta.

Chińscy regulatorzy pociągnęli w dół giełdę, ale gospodarka Hongkongu radziła sobie w zeszłym roku zadziwiająco dobrze

Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, stracił przez ostatnie 12 miesięcy ponad 20 proc. Jest już „na terytorium" bessy, do czego przyczyniła się przede wszystkim wyprzedaż notowanych tam chińskich spółek technologicznych i deweloperów. Hongkong zawsze był dla inwestorów bramą do Chin Kontynentalnych, do czego przyczyniały się bardziej przyjazne regulacje, a także połączenia tradingowe z giełdami w Szanghaju i w Shenzen. Jednakże, gdy inwestorzy odwracają się od Chin (na przykład z powodu uderzeń regulacyjnych w takich gigantów cyfrowych jak Alibaba czy Tencent), to Hang Seng traci zwykle mocniej niż indeksy giełdowe z ChRL. Giełda w Hongkongu przez pewien czas korzystała z amerykańsko-chińskiego konfliktu gospodarczego. Przyciągała bowiem oferty chińskich spółek notowanych dotychczas na giełdach w USA. Ta strategia przez pewien czas się sprawdzała. W 2020 r. na giełdzie Hong Kong Exchanges and Clearing Limited (HKEX) przeprowadzono 154 oferty publiczne. Były one warte łącznie 51,3 mld USD, co było najlepszym wynikiem od 2011 r. To dawało Hongkongowi drugie miejsce na liście największych rynków dla IPO. W 2021 r. liczba ofert spadła jednak do 92, a ich wartość do 40,9 mld USD. Hongkong spadł więc na czwarte miejsce. Spadek liczby ofert publicznych był m.in. skutkiem zaostrzania regulacji przez władze w Pekinie. Mniej chińskich spółek technologicznych decydowało się w takich warunkach na przeprowadzenie oferty. Gospodarka Hongkongu radziła sobie w 2021 r. zadziwiająco dobrze. PKB wzrósł według wstępnych danych aż o 6,4 proc. Gospodarka była jednak o 2 proc. mniejsza niż na koniec 2018 r. (Recesja zaczęła się w Hongkongu w 2019 r., czyli jeszcze przed pandemią.) Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że przez cały 2022 r. PKB Hongkongu wzrośnie o 3,5 proc. Pierwszy kwartał 2022 r. najprawdopodobniej będzie jednak spadkowy ze względu na restrykcje pandemiczne. Władze przeznaczyły w budżecie 20 mld USD na walkę z kryzysem. Każdy obywatel dostanie po voucherze konsumpcyjnym wartym 10 tys. dol. Hongkongu (5140 zł). Osoby zarabiające miesięcznie do 10 tys. dolarów Hongkongu będą też zwolnione z podatku od wynagrodzeń. Hongkong wciąż pozostaje jedną z bogatszych gospodarek regionu. MFW szacuje, że PKB na głowę wynosi tam 69,2 tys. USD. Jest więc wyższy niż na Tajwanie (65,3 tys. USD), w Korei Płd. (51,2 tys. USD), w Japonii (47,8 tys. USD) i Polsce (40,3 tys. USD), nie mówiąc już o Chińskiej Republice Ludowej (20,7 tys. USD), Wietnamie (12,6 tys. USD) czy Filipinach (9,6 tys. USD). HK

Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?