Ostatnie lata były dla Hongkongu fatalne. Miasto będące jednym z głównych globalnych centrów finansowych stało się ofiarą starcia pomiędzy Pekinem a Waszyngtonem. Propekińskie siły polityczne mocno ograniczyły w nim prawa obywatelskie, wprowadzając m.in. ustawę o bezpieczeństwie narodowym, pozwalającą na ekstradycję obywateli Hongkongu do Chin kontynentalnych. Przeciwko tej ustawie wybuchły w 2019 r. ogromne protesty społeczne, ale nie zdołały powstrzymać erozji swobód. Władze zadały opozycji bolesne ciosy i praktycznie wykluczyły ją z zasiadania w Legislaturze. Ostatnia prodemokratyczna gazeta w mieście została zamknięta w czerwcu 2021 r. Symbolem zaostrzania kursu wobec opozycji stało się też przejęcie w styczniu 2021 r. dowództwa nad chińskim garnizonem w Hongkongu przez generała Peng Jintanga, wcześniej kierującego kampanią „antyterrorystyczną" w Xinjangu. USA, w odpowiedzi na łamanie autonomii Hongkongu, pozbawiły ten Specjalny Region Autonomiczny ChRL wielu przywilejów handlowych.
Pandemia bardzo mocno ograniczyła swobodę podróży do Hongkongu. Ostre przepisy, wymagające długiej kwarantanny dla osób odwiedzających tę metropolię, zabiły ruch turystyczny i zniechęciły wielu ludzi do podróży biznesowych. Co więcej, cudzoziemscy biznesmeni prowadzący dotychczas interesy w Hongkongu, coraz częściej rozważają opuszczenie tego miasta. Z niedawnego sondażu przeprowadzonego przez lokalną Amerykańską Izbę Handlu wynika, że 44 proc. jej członków rozważa przeniesienie się z tej metropolii z powodu restrykcji pandemicznych. Obecna fala pandemii jest więc dla Hongkongu dodatkowym ciosem w jego status międzynarodowego centrum biznesowego. W czasie gdy wiele krajów luzuje restrykcje i otwiera się na świat, Hongkong jest od niego odcięty.
Walka z cieniem
Przez ostatnie dwa lata Hongkong uchodził za przykład tego, jak dobrze radzić sobie z pandemią Covid-19. Do końca listopada 2021 r., w metropolii liczącej 7,5 mln osób, wykryto tylko 12,5 tys. zakażeń. Na koronawirusa zmarło w tym okresie w Hongkongu 213 osób. W grudniu zaczęła się jednak fala zakażeń wariantem Omikron. Liczba infekcji skoczyła o ponad 10 tys. a zgonów przybyło ponad 80. Dotychczasowy system, polegający na wprowadzeniu kwarantanny obejmującej poszczególne budynki, przestał zdawać egzamin. Wariant Omikron jest zbyt zaraźliwy, by go powstrzymywać takimi metodami. Szpitale się przepełniły, bo trzymano się dawnych procedur. Do szpitala przyjmowano każdego, kto się zgłaszał z wykrytą infekcją, nawet jeśli była ona bezobjawowa. W drugiej połowie lutego spośród ponad 5 tys. osób przebywających na szpitalnych kwarantannach, tylko około 60 było w poważnym stanie, a mniej niż 20 w krytycznym. – Nasze szpitale to zamki z piasku podczas tsunami – stwierdził Siddharth Sridhar, wirusolog z Hongkongu.
Taka strategia walki z pandemią została przyjęta pod wpływem nacisków Pekinu. Xi Jinping, prezydent ChRL, powiedział Carrie Lam, szefowej administracji Hongkongu, by „tak szybko jak to możliwe" zdusiła falę zakażeń wariantem Omikron. Wyeliminowanie ognisk infekcji jest bowiem warunkiem wpuszczania podróżnych z Hongkongu do Chin kontynentalnych. Ta strategia prowadzi jednak do paradoksu: by granica z ChRL została otwarta, granice z resztą świata muszą pozostać de facto zamknięte, tak by do Hongkongu nie dostawali się cudzoziemcy będący potencjalnymi nosicielami wirusa.