Liczbę taką wymienia dokument sporządzony przez unijnych urzędników na potrzeby przyszłotygodniowego szczytu Rady Europejskiej, do którego dotarła agencja Bloomberg. Stanowi ona około 29 proc. łącznego PKB krajów członkowskich i jest większa od produktu krajowego każdego z państw UE. Pod względem rozmiarów wsparcia dla banków Europa goni zatem Amerykę.
Różne organa władzy w USA, wliczając Rezerwę Federalną, na wsparcie dla banków, firm ubezpieczeniowych i funduszy inwestycyjnych przeznaczyły 5,89 bln USD, czyli 4,21 bln euro (według statystyk dziennika „Washington Post”). Jeśli do wspomnianych w unijnym raporcie 3,77 bln euro dodalibyśmy potężne środki uruchomione przez EBC, to mogłoby się okazać, że państwa Unii szafowały pieniędzmi jeszcze hojniej niż Stany Zjednoczone.
[srodtytul]Większość się zwróci, ale...[/srodtytul]
Oczywiście suma, o której pisze Bloomberg, to nie są wyłącznie „twarde” wydatki uwzględnione w budżetach. Aż 2,9 bln euro stanowią państwowe gwarancje dla różnorakich wierzytelności banków, przede wszystkim pożyczek zaciągniętych na rynku. Znaczna część tej kwoty może nigdy nie zostać wydana. Politycy liczą też, że spłacone zostaną warte 506 mld euro pożyczki udzielone bankom na zaspokojenie bieżących potrzeb.
Jednak zanim ich beneficjenci staną na nogi na tyle, by móc zwrócić wsparcie, mogą upłynąć lata. Komisja Europejska szacowała niedawno, że tylko 3 proc. środków udostępnionych przez państwa bankom zostało już efektywnie wykorzystane. Nawet jeśli pożyczki spełnią swoje zadanie i zostaną w całości zwrócone, to prawie na pewno nie tak szybko, by pomóc załatać dziury budżetowe w tym i następnym roku.