W zeszłym tygodniu, podczas posiedzenia rady ministrów, szef rządu zwrócił się do resortu finansów o przygotowanie tej operacji. Pieniądze wycofane z prywatnych banków mają trafić na konta kredytodawców kontrolowanych przez państwo. Przetransferowane do nich fundusze posłużyłyby do zwiększenia przez państwowe banki akcji kredytowej.
– Jeśli prywatne banki są tak konserwatywne w przyznawaniu kredytów, musimy zadać sobie pytanie, czemu państwowe pieniądze muszą być składane na depozytach u komercyjnych pożyczkodawców – powiedział Fico. Dodał, że jest świadomy, że jego propozycja wywoła zaniepokojenie w sektorze bankowym i finansowym.
Słowacki rząd chce w ten sposób skłonić banki do ożywienia akcji kredytowej, która znacznie osłabła w wyniku kryzysu. Wartość pożyczek udzielonych gospodarstwom domowym była w kwietniu o 36 proc. mniejsza niż w takim samym miesiącu zeszłego roku, a udzielonych spółkom spadła o 8 proc.
Gospodarka naszych południowych sąsiadów pogrążyła się w recesji z powodu spadku popytu na jej dobra eksportowe. PKB spadł w pierwszym kwartale o 5,6 proc. w porównaniu z początkowymi trzema miesiącami 2008 r. W tym roku, według szacunków Ministerstwa Finansów, może się ona skurczyć aż o 6,2 proc. Uderzone przez kryzys spółki zwalniają zaś coraz więcej pracowników. W maju bezrobocie na Słowacji wyniosło 11,4 proc. Było ono największe od trzech lat.
Bezpośrednią przyczyną krytyki premiera wobec sektora bankowego było mało entuzjastyczne przyjęcie przez bankowców jego inicjatywy przyznawania preferencyjnych kredytów nowożeńcom. Premier uznał ich chłodne stanowisko za „głęboko niesprawiedliwe”. Zapowiedział ponadto, że rząd przyjrzy się temu, jak duże dywidendy banki wypłacają zagranicznym akcjonariuszom.