Jego pierwszy lot powinien się odbyć przed końcem tego roku, a w IV kwartale przyszłego roku pierwsze egzemplarze trafią do klientów – około 2,5 roku później, niż mówił pierwotny harmonogram.
Na zamówione egzemplarze 787 czeka m.in. nasz LOT. Wszystkie dotychczasowe opóźnienia sprawiły, że Boeing zdecydował się utworzyć w tym kwartale rezerwę 2,5 mld USD m.in. na pokrycie kosztów odszkodowań dla przewoźników. Mimo to projekt wciąż ma amerykańskiej firmie przynosić zyski. – Gigantyczny odpis może martwić, ale lepiej teraz zadać sobie trochę trudu, zdjąć ciężar i zabrać się porządnie do pracy. Prawdziwym wyzwaniem dla Boeinga będzie jednak dotrzymanie zmienionego harmonogramu. Dotąd się to nie udawało – komentuje Rob Stallard, analityk z Macquarie Capital.
Boeing planował oblatać dreamlinera w II kwartale. W czerwcu, już po raz piąty, zmienił jednak plany. Poinformował, że musi popracować nad wzmocnieniem łączeń skrzydeł z kadłubem wykonanego z lekkich kompozytów nowego samolotu.