Osłabienie dolara to wynik zarówno wzrostu amerykańskiego deficytu budżetowego, jak i utrzymywania przez Fed stóp procentowych na poziomie bliskim zera oraz... globalnego ożywienia gospodarczego.

– Dolar był mocny, gdyż USA były relatywnie bezpiecznym miejscem w trakcie światowej burzy. Teraz, gdy ona słabnie, kto potrzebuje dolara? Ludzi nie zadowala niska stopa zwrotu, jaką dają bezpieczne inwestycje – wskazał Edmund Phelps, amerykański ekonomista z Uniwersytetu Columbia, noblista z 2006 r. – Dolar wchodzi w okres chwilowej słabości. Azjatyckie banki centralne kontynuują obecnie zakupy euro – twierdzi Shaun Osborne, strateg walutowy z TD Securities.

Wobec unijnej waluty tracił również funt brytyjski. Jego wartość w stosunku do euro spadła wczoraj do najniższego poziomu od blisko pół roku. Bezpośrednią przyczyną deprecjacji były prognozy dotyczące rozszerzenia programu wykupu aktywów realizowanego przez Bank Anglii. Brytyjska Izba Handlu wskazała, że wartość programu powinna zostać zwiększona o 25 mld funtów do 200 mld funtów.

Deprecjacja dolara przyczyniła się do osiągnięcia przez ceny złota kolejnego rekordu. Uncja kruszcu kosztowała w Londynie 1068,6 USD. – Głównym motorem wzrostu cen złota jest osłabienie dolara. Możemy się spodziewać, że złoto jeszcze zdrożeje, gdy pojawi się więcej oznak globalnego ożywienia – mówi Darren Heathcote, szef działu tradingu w australijskim Investec Bank. Analitycy z banku JP Morgan spodziewają się, że na początku przyszłego roku złoto może kosztować nawet 1100 USD za uncję.