Brazylia opodatkuje zakupy obligacji i akcji dokonywane przez zagranicznych inwestorów. Ma to powstrzymać spekulację na rynkach finansowych i ograniczyć aprecjację reala.
Podatek zapowiedział w poniedziałek wieczorem minister finansów Guido Mantega. Pojawi się on więc wbrew deklaracjom prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, który mówił kilka dni temu, że nie ma planów wprowadzania nowych danin. Podatek ma wynosić 2 proc. od wartości papierów i będzie płacony w momencie zakupu.
Jako powody wprowadzenia daniny Mantega podał chęć ukrócenia spekulacji na rynkach kapitałowych oraz obawy przed nadmierną aprecjacją miejscowej waluty, reala, w wyniku wzrostu globalnej płynności.
W tym roku real zyskał już 35 proc. w stosunku do dolara, głównie za sprawą oczekiwań ożywienia brazylijskiej gospodarki i wzrostu apetytu na ryzykowne aktywa. To najwięcej spośród 16 najczęściej kupowanych i sprzedawanych walut na świecie. Szkodzi to eksporterom, a zwiększa popyt na import, co może zaszkodzić gospodarce, która szybko uporała się z recesją. Wczoraj real osłabił się o ponad 1 proc., do 1,738 za dolara. Spadały też indeksy akcji.
Ale eksperci nie sądzą, że spadek wartości waluty utrzyma się w dłuższym terminie. – Podobne posunięcia poza reakcją natychmiastową raczej nie mają długoterminowych efektów – uważa Doug Smith, analityk ze Standard Chartered Bank. Zdaniem specjalistów napływ kapitału mógłby powstrzymać inne rozwiązania, jak redukcja wydatków rządowych czy obniżenie podatków od importu dóbr kapitałowych.