Kilka tamtejszych banków otrzymało polecenie ograniczenia akcji kredytowej, a komisja nadzoru bankowego zapowiedziała, że w całym bieżącym roku wartość kredytów nie może przekroczyć 7,5 bln juanów (3,07 bln zł).
Szef komisji Liu Mingkang nie wymienił banków, których dotyczy zarządzenie. Zaznaczył jedynie, że chodzi o te spółki, które nie spełniają wymogów kapitałowych. Dodał, że kondycja i polityka chińskich banków są monitorowane przez ponad dziesięć wskaźników. – Jeśli choć jeden z nich nie jest przestrzegany, to ograniczamy akcję kredytową – powiedział Liu.
„China Securities Journal” napisał, że główne chińskie banki otrzymały od władz ustne polecenia wstrzymania kredytów do końca miesiąca. Kursy chińskich banków pospadały wczoraj po kilka procent, a Shanghai Composite Index stracił aż 3 procent. Premier Wen Jiabao zapewnił, że Chiny będą „dobrze regulowały” tempo wzrostu kredytów. Wiadomo, że w pierwszych dwudziestu dniach stycznia ich wartość zwiększyła się znacznie i przekroczyła bilion juanów.
Rekordowa akcja kredytowa w zeszłym roku – w sumie banki pożyczyły 9,59 bln juanów – przyczyniła się do przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego do 8,9 proc. w III kwartale. Dane za ostatni kwartał mają być opublikowane dzisiaj, a mediana prognoz 41 ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga wynosi dla tego okresu 10,5 proc. Wzrost szybszy niż o 10 proc. uważany jest w Chinach za „nadmierny”. Takiego określenia w listopadzie ubiegłego roku użył członek rady polityki pieniężnej Fan Gang i uzasadnił to ryzykiem przewartościowania niektórych aktywów i groźnymi skutkami, również społecznymi, pęknięcia bańki spekulacyjnej.
Chiny, zmuszone załamaniem światowego rynku, przystąpiły w ubiegłym roku do gruntownego przekształcania modelu wzrostu gospodarczego, tak by coraz większy w nim udział miała wewnętrzna konsumpcja. W rezultacie sprzedaż detaliczna wzrosła w ubiegłym roku najbardziej od 1986 r. i Chiny stały się największym na świecie rynkiem motoryzacyjnym. Bez gigantycznej akcji kredytowej byłoby to niemożliwe.
