Kraj nie jest już jednak pogrążony w recesji pod względem technicznym. W końcówce 2009 r. jego PKB wzrósł o 2,6 proc. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami. Estoński resort finansów spodziewa się, że dane o PKB za I kwartał 2010 r. mogą okazać się gorsze niż za ostatni kwartał 2009 r. Końcówka roku upłynęła bowiem estońskim firmom na poważnym uzupełnianiu zapasów przed noworocznymi podwyżkami podatków. W obecnym kwartale ten efekt wygasł, a wyższe podatki ograniczają i tak już słaby popyt wewnętrzny.
Ożywienie gospodarcze będzie więc w dużej mierze zależne od eksportu.– Poprawa sytuacji w gospodarce następowała dotychczas głównie dzięki ożywieniu eksportu. Inwestycje będą zwiększać się powoli, a popyt konsumencki będzie słaby przez całą pierwszą połowę roku – twierdzi Maris Laur, ekonomista ze Swedbanku.
Choć Estonia wciąż jest pogrążona w ciężkim kryzysie, radzi sobie lepiej niż pozostałe dwa kraje bałtyckie. PKB sąsiedniej Łotwy spadł w IV kwartale o 17,7 proc., a Litwy o 13 proc. W tym roku Estonia może zaś mieć 1,5 proc. wzrostu PKB, podczas gdy łotewska gospodarka skurczy się prawdopodobnie o 3 proc., a litewska wzrośnie 0,5 proc.
Estonia jest również najbliżej wejścia do strefy euro spośród kraju Europy Środkowo-Wschodniej. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał w zeszłym miesiącu, że ma szansę przyjąć euro już na początku 2011 r., gdyż już w tym roku będzie spełniać wszystkie kryteria przystąpienia do eurolandu.