Juergen Kroeger, szef departamentu gospodarki państw członkowskich w Komisji Europejskiej, miał stwierdzić podczas tego spotkania, że ewentualny pakiet pomocowy sfinansują unijne rządy, a jego przyznanie będzie obwarowane spełnieniem przez Grecję wielu twardych warunków. Kroeger nie skomentował tych informacji. Współgrają one jednak z medialnymi doniesieniami z zeszłego tygodnia o szykowanym przez Brukselę pakiecie pomocowym wartym 20–30 mld euro.
Oficjalnie unijni przywódcy, a nawet ateński rząd zaprzeczają, by Grecja potrzebowała pomocy. – Nigdy nie prosiliśmy naszych europejskich partnerów o pieniądze i nie zamierzamy o nie prosić – powiedział w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” grecki premier Jeorjos Papandreu. Zapewnił, że chciałby tylko, by UE pomogła Grecji uspokoić rynki, tak by spadła rentowność greckich obligacji (w wypadku papierów dziesięcioletnich sięgała w piątek 6,08 proc.).
Grecki parlament przyjął w piątek dodatkowy pakiet oszczędności budżetowych wart 4,8 mld euro. Został on wstępnie pozytywnie oceniony przez unijnych decydentów. Przyczynił się też do sukcesu aukcji greckich obligacji dziesięcioletnich. Sprzedano papiery za 5 mld euro, a popyt na nie sięgnął 16 mld euro. Pakiet wywołał jednak silny opór społeczeństwa. W piątek Ateny wciąż były areną gwałtownych strajków i protestów. Demonstranci próbowali m.in. wedrzeć się do parlamentu.
Także w piątek podróż po Europie Zachodniej i USA rozpoczął Papandreu. Od Jean- Claude’a Junckera, ministra finansów Luksemburga i zarazem przewodniczącego Eurogrupy (zrzeszającej ministrów finansów państw strefy euro), uzyskał deklarację, że Grecja nie będzie „zostawiona własnemu losowi”. Późnym popołudniem Papandreu spotkał się również z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.
Do zamknięcia tego wydania „Parkietu” nie były znane rezultaty spotkania. Merkel twardo deklarowała jednak wcześniej, że jego tematem nie będzie pomoc dla Grecji. W niedzielę Papandreou spotyka się z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozy a we wtorek z prezydentem USA Barackiem Obamą.