Na palcach można policzyć lotniska europejskie, które wczoraj nie ucierpiały z powodu zakłóceń spowodowanych chmurami popiołu wydobywającymi się nadal z islandzkiego wulkanu.
W Niemczech zamknięte były Duesseldorf i Frankfurt, ale z przerwami funkcjonowało Monachium.
Taka sytuacja ma potrwać do 8 wieczorem czasy warszawskiego. Potem Eurocontrol ma podać nowe informacje, chociaż agencja przestrzegała, że zakłócenia mogą potrwać także w sobotę. — Być może nawet kilka dni mówiła rzeczniczka Eurocontrol Kyla Evans. Wiadomo już jednak, że do zamknięcia przestrzeni powietrznej szykuje się już Bułgaria.
Swoje loty do Europy odwoływali Amerykanie, Chińczycy, Australijczycy. Samoloty, które miały lecieć z Sydney i Melbourne do Londynu, Paryża, Frankfurtu, Brukseli, czy portów skandynawskich kończyły podróż w Singapurze lub Hongkongu. Samoloty z Chin i Stanów Zjednoczonych lub Kanady odwoływały starty — na tych trasach jest około tysiąca rejsów dziennie.
Na stronach internetowych przewoźników i lotnisk zalecano pasażerom, aby w ogóle nie wyjeżdżali z domu na lotnisko i sprawdzali na bieżąco dane.