W reakcji na ogłoszony w Brukseli mechanizm stabilizacyjny dla eurolandu o wartości 750 mld euro waluta ta drożała w poniedziałek wobec dolara nawet o 3 proc. Choć nikt nie miał wątpliwości, że ta euforia jest krótkotrwała, unijni liderzy mieli nadzieję, że w dłuższej perspektywie ich inicjatywa umocni europejską walutę, która od początku roku osłabiła się wobec amerykańskiej o 11 proc. Analitycy nie wierzą jednak w ten scenariusz.
[srodtytul]Pesymizm świeżych prognoz[/srodtytul]
Już we wtorek kurs EUR/USD zniżkował o około 0,8 proc., do 1,27, co jednak można postrzegać jako odreagowanie poniedziałkowych zwyżek. Ważniejsze jest pytanie, co dalej. Średnio rzecz biorąc, 44 ankietowane przez agencję Bloomberga zespoły analityków przewidują, że euro zamknie 2010 r. na niemal niezmienionym poziomie – 1,28.
Większość tych prognoz powstała jednak przed niedzielnym szczytem, który zaowocował mechanizmem stabilizacyjnym. Po tym wydarzeniu prognozy skorygowały tylko trzy instytucje: wszystkie w dół. Trzy inne podały aktualne prognozy, których wcześniej nie miały. Wszystkie oczekują, że euro będzie traciło.
Dwie z nich – UBS i Barclays, odpowiednio drugi i trzeci bank pod względem wartości obrotów na rynkach walutowych – spodziewają się, że kurs EUR/USD zanurkuje do 1,20. – Euro z pewnością spadnie do tego poziomu, który uważamy za długoterminową sprawiedliwą wycenę tej waluty, lecz może stracić jeszcze więcej, jeśli problemy w Europie będą się utrzymywały – wskazuje Mansoor Mohiuddin, główny strateg walutowy UBS.