Obawy przed konsekwencjami kryzysu fiskalnego w Grecji, które po ogłoszeniu mechanizmu stabilizacyjnego dla strefy euro (EMS) zdawały się słabnąć, w piątek wróciły z całą mocą. Kurs euro wobec dolara stracił tego dnia około 1,5 proc. i po raz pierwszy od listopada 2008 r. zanurkował poniżej 1,24. Indeks Stoxx 600 stracił 3,4 proc. Inwestorzy wyprzedawali zwłaszcza akcje hiszpańskie i włoskie: główne indeksy tamtejszych giełd tąpnęły o 6,6 i 5,3 proc.
[srodtytul]Groźby Sarkozy’ego[/srodtytul]
Powodów do pesymizmu było wiele. Hiszpański dziennik „El Pais” podał tego dnia, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy groził pod koniec ubiegłego tygodnia wycofaniem się ze strefy euro, gdyby niemiecka kanclerz Angela Merkel nie zgodziła się na ustanowienie EMS. Gazeta powołała się na słowa hiszpańskiego premiera Jose Luisa Zapatero, który miał o tym mówić na środowym spotkaniu z socjalistycznymi politykami. Podobne obawy wyraził były prezes Rezerwy Federalnej Paul Volcker. – Stoicie wobec poważnego problemu dezintegracji strefy euro – oświadczył jeden z doradców ekonomicznych prezydenta USA Baracka Obamy.
– Euro się pogrąża. Tarcia między członkami strefy euro stają się wyraźne – ocenił Andrew Wilkinson, analityk w Interactive Brokers Group. – Trzeba być otwartym na wszelkie możliwości, jak bardzo euro może się osłabić – dodał Neil Mellor, strateg walutowy z Bank of New York Mellon. Według niego nie jest wykluczone, że do końca roku euro zrówna się z dolarem. – Wszyscy się martwią, jak zaostrzanie polityki fiskalnej przełoży się na wzrost gospodarczy – wyjaśniła piątkową wyprzedaż Kathy Lien, strateg walutowy w spółce GFT.
[srodtytul]Obawy są powszechne[/srodtytul]