– Jeśli rynek zostanie pozostawiony samemu sobie, może dojść do poważnej przeceny domów – ostrzega Rick Sharga, wiceprezes firmy analitycznej RealtyTrac. Zajęte przez banki nieruchomości trafią bowiem na rynek w czasie, gdy popyt na nim wciąż jest tłumiony przez wysoką stopę bezrobocia i niejasne perspektywy amerykańskiej gospodarki.

Liczba kredytobiorców, wobec których została wszczęta procedura wywłaszczeniowa, zmniejszyła się w sierpniu o 1 proc. w ujęciu miesięcznym i o 30 proc. w ujęciu rocznym, do 97,1 tys. Zdaniem ekspertów poprawa jest jednak tylko pozorna. – Mamy do czynienia z nagromadzeniem niespłacanych kredytów, które nie skutkują procedurą wywłaszczeniową – wskazuje Sharga. Według niego banki celowo odsuwają tę procedurę w czasie, aby ograniczyć spadek cen domów. Od 2006 r. załamały się one w 20 największych miastach USA już o 28 proc.