Zdarzenie zostało określone mianem „flash crash” – błyskawicznego krachu.
Raport nie podaje nazwy firmy winnej krótkotrwałemu załamaniu na amerykańskiej giełdzie (miało ono miejsce kilka godzin po zamknięciu handlu w Warszawie). Wiadomo jednak, że chodzi o Waddell & Reed z Kansas. Broker przyznał się do błędu. Chodziło o niewłaściwe komputerowe zlecenie sprzedaży kontraktów terminowych na indeks S&P 500.Firma wyjaśniała, że chciała ograniczyć swoje ryzyko (na rynkach panowały wówczas obawy związane z kryzysem budżetowym w Europie).
Z kolei w raporcie napisano, że program komputerowy, który sterował zleceniami, nie brał pod uwagę wartości instrumentu, a jedynie wolumen handlu. W efekcie tylko przyśpieszał sprzedaż feralnego kontraktu, co skończyło się gwałtownym wycofywaniem się graczy rynkowych z zaangażowania w akcje.