Obydwa banki przeszły pomyślnie testy wytrzymałościowe, ale w niczym nie zmieniło to ich trudnej sytuacji. Okazuje się, że ryzyko, na jakie są narażone na własnym rynku nieruchomości, jest znacznie większe, niż zakładały to symulacje Europejskiego Komitetu Nadzoru Bankowego.Sytuację banków w Hiszpanii, gdzie tylko Santander nie sygnalizuje żadnych problemów, pogarsza jeszcze zapowiedź banku centralnego, że instytucje finansowe w tym kraju będą musiały zwiększyć do 30 proc. odpisy na straty z powodu odsprzedaży nieruchomości przejętych od kredytobiorców.
W sierpniu wartość tzw. złych kredytów w hiszpańskich bankach sięgnęła już 102,5 mld euro. Według agencji Fitch stanowi to już 5,6 proc. wszystkich kredytów, co jest najwyższym odsetkiem od 1996 r.Zmniejszenie liczby oddziałów i wynajęcie przejętych nieruchomości wydają się najprostszymi sposobami na powstrzymanie pogarszania się jakości portfela kredytowego, jak też spadku kursów akcji.