Giełdowe roboty dostały lanie

Handel wysokich częstotliwości (HFT - high frequancy trading) po raz pierwszy od jego zastosowania jest w odwrocie. I sam jest sobie winien.

Publikacja: 10.06.2013 09:49

Giełdowe roboty dostały lanie

Foto: Bloomberg

Według szacunków Rosenblatt Securities w latach 2008-2011 dwie trzecie handlu akcjami w Stanach Zjednoczonych realizowały firmy posługujące się zautomatyzowanymi systemami i algorytmami, a obecnie ich udział spadł do około 50 proc.

W 2009 roku obracały 3,25 miliarda akcji, zaś w 2012 było to tylko 1,6 mld sztuk dziennie. Branża ta nie tylko handluje mniejszą ilością akcji, ale także mniej zarabia. Przeciętny zysk obniżył się z jednej dziesiątej centa do jednej dwudziestej centa na każdą handlowaną akcję.

Firma maklerska Rosenblatt Securities wyliczyła, że cała branża HFT w 2009 roku zarobiła 5 miliardów dolarów, zaś w minionym roku jej zarobek stopniał do 1 miliarda dolarów. Dla porównania, JPMorgan Chase w pierwszym kwartale obecnego roku zarobił ponad sześć razy więcej. - Zyski załamały się – potwierdza Mark Gordon, założyciel Tower Research Capital, jednej z największych i najszybszych firm z branży. Czasy łatwego pieniądza minęły i teraz, mimo doskonalszych metod zarabiają mniej.

Raj Fernando, prezes i założyciel firmy Chopper Trading zwraca uwagę, że poziom marż na transakcjach obniżył się do tak niskiego poziomu, że wiele firm nie ma pieniędzy nawet na opłacenie rachunków. – Teraz już nikt z uśmiechem nie biegnie do banku, to pewne – podkreśla. W ubiegłym roku sporo firm HFT zaprzestało działalności i duża grupa, jak twierdzi Fernando, proponowała, aby przejęła je Chopper Trading. Bezskutecznie.

Jednym z deklarowanych celów firm HFT było poprawienie efektywności rynku. Eksperci doceniają ich zasługi w „odchwaszczaniu" handlu akcjami i ubolewają, że teraz z tego powodu same popadły w kłopoty. Fachowcy zauważają także, że branży HFT brakuje dwóch rzeczy- odpowiedniego wolumenu, czyli liczby akcji w obrocie oraz zmienności cen. W porównaniu z „burzliwymi wodami" z lat 2009-2010 rynek akcji przypomina teraz sadzawkę. Firmy HFT starają się wykorzystywać różnice w wycenach aktywów by przywrócić harmonię na rynku. W ten sposób uderzają we swoją własną działalność czyli market –making i arbitraż statystyczny, bliski tradycyjnej spekulacji.

Market-making ułatwia handel akcjami, gdyż polega na kwotowaniu zarówno cen sprzedaży jak i kupna. Zarabia się na różnicach cen, które obecnie rzadko są większe niż jeden cent, dlatego firmy HFT starają się koncentrować na wolumenie. Arbitrażyści wykorzystują niewielkie różnice cen tych samych aktywów. Im częściej zmieniają się ceny tym dla nich lepiej.

Spadek wolumenu transakcji to też w pewnym stopniu dzieło firm HFT. Szczególnie stało się to widoczne po 6 maja 2010, pamiętnej Flash Crash, kiedy duże błędne zlecenia sprzedaży kontraktów terminowych doprowadziły do masowej wyprzedaży na rynku. W ciągu około pięciu minut Dow Jones stracił wówczas 600 punktów.

Spośród firm HFT, które wówczas pozostały na rynku większość zarobiła krocie na rosnącej zmienności cen. Z kolei te, które wyłączyły swoje komputery oskarżano o to, że ich nieobecność spotęgowała wyprzedaż, gdyż zabrakło odpowiedniej płynności.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp