Whirlpool ogłosił, że z powodu słabego popytu na jego wyroby i wysokich cen materiałów do produkcji zwolni 5 tys. zatrudnionych, głównie w Stanach Zjednoczonych i w Europie, co stanowi 10 proc. pracowników firmy w tych regionach. Zapowiedział także zamknięcie do połowy przyszłego roku fabrykę lodówek w stanie Arkansas. Tamtejsza produkcja ma być firmy do innych zakładów w Stanach Zjednoczonych.

Amerykański gigant obniżył także radykalnie, bo o 36 proc. prognozę tegorocznego zysku. Obecnie zapowiada, że zarobi na czysto od 4,75 do 5,25 USD na akcję. Wcześniej miało to być od 7,25 do 8,25 USD na papier.

Prezes Whirlpoola Jeff Fettig oświadczył, że źródłem kłopotów jest słaby popyt na produkty firmy oraz wysokie koszty materiałów używanych do produkcji. W wydanym komunikacie zaznaczył jednak, że widzi pierwsze korzyści z zapowiedzianej podwyżki cen na wytwarzane urządzenia.

W ramach konsolidacji działalności w Europie zakład w Polsce ma przejąć produkcję wytwarzanych obecnie w Niemczech zmywarek do naczyń. Zwolnienia oraz reorganizacja produkcji ma dać Whirlpoolowi 400 mln dolarów oszczędności rocznie do końca 2013 roku. Spółka spodziewa się, że w wyniku podjętych działań jej marże zaczną rosnąć od przyszłego roku.

Jednak restrukturyzacja będzie mieć swoją cenę. Jej koszty Whirlpool szacuje na 0,5 mld USD. Inwestorów nie zachwyciły plany firmy. Jej kurs spadał dziś nawet o 15 proc., najmocniej od trzech lat.