Firma powiadomiła o tym w środę, zaledwie dwa tygodnie po tym, jak Bernanke przyjął rolę doradcy funduszu hedgingowego Citadel.
Bernanke, który stał na czele Fedu w latach 2006-2014, nie jest etatowym pracownikiem żadnej z tych firm inwestycyjnych. Zapewnił jednak, że nie będzie podejmował współpracy z kolejnymi instytucjami.
- Zarówno Pimco, jak i Citadel, wolałyby, żebym nie doradzał zbyt wielu spółkom. Osobiście też uważam, że praca z dwoma instytucjami będzie wystarczająco absorbująca – powiedział agencji Reutera 61-letni ekonomista, który od zakończenia kariery w Fedzie współpracuje też z prestiżowym think tankiem Brookings Institution.
We wrześniu ub.r. z PIMCO niespodziewanie odszedł Bill Gross, nazywany niekiedy "królem obligacji", co spowodowało wyraźny odpływ kapitału z funduszy tego towarzystwa. Od tego czasu inwestorzy podjęli z nich netto już 123,5 mld USD, pomimo dobrych wyników. Dużą stratą wizerunkową dla PIMCO było też wcześniejsze odejście innego guru inwestycyjnego Mohameda El-Eriana.
W latach 2007-2011 wśród doradców PIMCO, które zarządza aktywami o wartości 1,6 bln USD, był poprzednik Bernankego w Fedzie Alan Greenspan. W tym czasie, choć nie z tego powodu, konkurenci PIMCO wytykali Fedowi zbyt bliskie stosunki z tą firmą.