Reklama

Lato z Grecją zamiast wakacji w Grecji

Wszystko wskazuje na to, że greckie problemy będą oddziaływać na rynki dłużej, niż się spodziewano.

Publikacja: 27.06.2015 17:53

Lato z Grecją zamiast wakacji w Grecji

Foto: parkiet.com

Nawet jeśli w najbliższych dniach do porozumienia z wierzycielami dojdzie, prawdopodobnie nie będzie ono stanowiło przełomu, lecz raczej kontynuację. I to pod warunkiem, że zostanie ono przyjęte przez grecki parlament.

Negocjacyjna schizofrenia

Przypominające odbijanie piłeczki negocjacje między greckimi władzami a wierzycielami nabrały w ostatnich dniach przyspieszenia. Nie polegało ono jednak na zbliżaniu się do rozwiązania problemów, ale na zwiększeniu tempa, z jakim piłeczka ląduje raz po jednej, raz po drugiej stronie boiska. Co gorsza, większość uczestników tej gry zdaje się nie dostrzegać, że trzymanie się dotychczasowych jej zasad nie prowadzi do rozstrzygnięcia, które mogłoby przerwać trwający już sześć lat chocholi taniec i dać Grecji realną szansę wyjścia z kłopotów. Wydaje się, że wierzyciele zbyt mocno koncentrują się na tym, by odzyskać pieniądze, nie zważając na warunki, które muszą być spełnione, by stało się to realne. W dodatku, w rozmowach ostatniej szansy, prowadzonych między innymi w środę, spierano się o takie pryncypia jak to, czy Grecy mają przeznaczyć 200 czy 400 mln euro na wydatki związane z wojskiem oraz czy obniżona stawka VAT ma obejmować usługi gastronomiczne, czy nie. Kwestie dotyczące tego, co zrobić, by grecka gospodarka zaczęła się rozwijać, generując dochody pozwalające na poprawę stanu finansów i spłatę zadłużenia oraz tego, czy góra długów, jaką dźwiga, ostatecznie jej nie przygniecie i jest w ogóle możliwa do spłacenia, nie były zbyt mocno eksponowane.

Co więcej, drużyna występująca po stronie wierzycieli coraz bardziej różnicuje styl gry, czyniąc widowisko coraz bardziej schizofrenicznym. O ile można się doszukać jakiegoś rodzaju spójności między stawianiem Grecji pod ścianą przez głównych negocjatorów z jednej strony a dyskretnym zasilaniem jej pieniędzmi przez EBC w ramach wspierających płynność pożyczek z drugiej, to MFW próbuje wpłynąć na zmianę strategii rozgrywki. Pierwszym tego sygnałem było wycofanie 11 czerwca swoich negocjatorów i wyraźny przekaz, że następuje to w efekcie frustracji zarówno postawą Grecji, jak i przedstawicieli strefy euro oraz negocjacyjnym chaosem. Przekaz ten został wzmocniony w ostatnią środę, gdy Christine Lagarde wyraźnie stwierdziła, że wierzyciele muszą wziąć pod uwagę opcję redukcji długu Grecji, a Grecja nie może ratować sytuacji, podwyższając podatki, podkreślając także konieczność zastosowania rozwiązań zapewniających trwały wzrost gospodarczy.

Sytuację dodatkowo komplikuje niepewność, czy rozwiązania przyjęte w ewentualnym porozumieniu zaakceptuje grecki parlament, tym bardziej widząc na ulicach demonstrantów oskarżających nowy rząd o to, że ich oszukał.

Rynki finansowe też niekonsekwentne

Spójnej reakcji na przebieg negocjacji z Grecją próżno doszukać się na rynkach finansowych. O ile pierwszą, trwającą od połowy kwietnia do połowy maja spadkową falę na głównych giełdach europejskich trudno jednoznacznie łączyć z zamieszaniem wokół Grecji, to jej kontynuacja w kolejnych tygodniach wyraźnie związana jest już z obawami przed Grexitem. Jednak w tym czasie, gdy DAX zaliczał sięgającą niemal 7,5 proc. zniżkę, kurs euro poszedł w górę z niespełna 1,09 do ponad 1,13 dolara. Inwestorzy działający na rynku walutowym, odmiennie niż posiadacze akcji, zupełnie nie przejmowali się greckimi perturbacjami, które przecież mogły doprowadzić do poważnych konsekwencji dla całej strefy euro. Co więcej, nie zareagowali na informację o nowych propozycjach przedstawicieli Grecji, która doprowadziła do euforii na giełdach w Paryżu i Frankfurcie na sesji 22 czerwca i mniej dynamicznej jej kontynuacji następnego dnia. Za to 23 czerwca, czyli dzień przed odrzuceniem przez europejskich negocjatorów greckich pomysłów, kurs euro spadł aż o 1,5 proc.

Reklama
Reklama

Podobnie nietypowo zachowywał się grecki rynek finansowy. Indeks giełdy w Atenach sygnalizował panikę w tygodniu poprzedzającym złożenie nowych propozycji, tracąc 17 proc., po czym wszedł w fazę euforii, kontynuowanej po ich odrzuceniu. Podobnie działo się w przypadku greckich obligacji, których rentowność najpierw skoczyła do 13 proc., by równie szybko wrócić w okolice 10 proc.

Z podobną huśtawką nastrojów należy się liczyć w najbliższej przyszłości.

Wall Street ma własne problemy

Amerykańscy inwestorzy jednym okiem zdają się spoglądać na wydarzenia w Europie, jednak nie tracą z pola widzenia tego, co dzieje się na ich podwórku. Ostatnie dni, mimo podwyższonej zmienności, nie przyniosły zasadniczych rozstrzygnięć, ale można dostrzec pewne sygnały. Przede wszystkim należy zauważyć, że konsekwencje czerwcowego posiedzenia Fedu i jego gołębiego przesłania nie były ani zbyt spektakularne, ani trwałe. Inwestorzy skwitowali je 1-proc. zwyżką S&P500. W kolejnych dniach zdołali podciągnąć indeks jeszcze tylko o 2–3 pkt. Odważniejsze próby wyjścia w górę, obserwowane w trakcie trzech ubiegłotygodniowych sesji, były skutecznie kontrowane przez podaż. W wyniku spadków ze środy i czwartku cały dorobek byków został zniwelowany, a wskaźnik powrócił do poziomu sprzed posiedzenia Rezerwy Federalnej. To pogorszenie nastrojów trudno składać na karb niepokoju o Grecję i Europę, ale nie było też specjalnych fundamentalnych powodów do jego wystąpienia. Można je więc odczytywać jako sygnał słabości amerykańskiego parkietu.

Sytuacja więc jest niejednoznaczna i chwiejna na tyle, że trudno przewidzieć dalszy kierunek ruchu. Można spodziewać się rozstrzygnięć w związku z publikacją danych z rynku pracy, które poznamy w najbliższą środę i czwartek. Jednak jeśli nie będzie w tym zakresie większego zaskoczenia, reakcja inwestorów może być umiarkowana. Oczekuje się spadku stopy bezrobocia z 5,5 do 5,4 proc., ale jednocześnie znacznie skromniejszego niż w maju wzrostu liczby nowych miejsc pracy.

Warszawskie byki przystąpiły do obrony

W ostatnich dniach na naszym parkiecie doszło do istotnych wydarzeń, choć wciąż trudno mówić o przełomie. Niemal wszystkie główne indeksy dotarły do istotnych poziomów wsparcia w ramach trwającej od niemal dwóch miesięcy tendencji spadkowej. WIG20 w jej wyniku znalazł się w poprzedni piątek minimalnie poniżej 2300 punktów, testując dołek z 13 marca. W tym momencie korekta osiągnęła zasięg 250 punktów, czyli niemal 10 proc. Test wypadł pomyślnie dla byków, głównie dzięki pomocy otoczenia, czyli euforycznej reakcji głównych giełd europejskich na szansę porozumienia z Grecją. Indeks naszych największych spółek zyskał w miniony poniedziałek 2,2 proc., a więc znacznie mniej niż DAX i CAC40. Już następnego dnia lekko ten skok skorygował, ale kolejne sesje przyniosły kontynuację ruchu w górę. Czwartkowe wyjście w okolice 2370 punktów robiło dobre wrażenie, szczególnie na tle słabszej postawy głównych wskaźników europejskich. Ostatecznie skończyło się na utrzymaniu minimalnie powyżej 2350 punktów, co można było uznać za sukces. Do uzyskania wyraźnej przewagi droga jednak daleka, a ostrzejszej walki należy się spodziewać w okolicach 2400–2415 punktów. To, czy indeks dotrze tam w najbliższym czasie, będzie zależało od rozwoju sytuacji wokół Grecji.

Indeks szerokiego rynku zachowywał się bardzo podobnie, za to o rozczarowaniu można mówić w przypadku wskaźników małych i średnich spółek. mWIG40, po sięgającym 2,4 proc. poniedziałkowym skoku, wrócił do głównej tendencji, zaliczając serię niewielkich spadków. Byki łatwo oddały sporą część poprzedniej zdobyczy, pozostawiając złe wrażenie. Tym bardziej że przecena nie oszczędziła spółek o mocnych fundamentach. Najsłabiej wypadł sWIG80, w przypadku którego spadkowa fala nie tylko nie została powstrzymana, ale uległa pogłębieniu. Pocieszeniem może być fakt, że wskaźnik najmniejszych firm, licząc od początku roku, wciąż zyskuje 8 proc., wyprzedzając pod tym względem pozostałe główne indeksy.

Reklama
Reklama
Gospodarka światowa
Srebro bije rekordy, a jego rentowność goni pallad
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Gospodarka światowa
Nowa Dolina Krzemowa nad Zatoką Perską?
Gospodarka światowa
Kto wygra walkę o supremację w dziedzinie sztucznej inteligencji?
Gospodarka światowa
Donald Trump zawęził wybór kandydatów na szefa Fedu. I stawia jeden warunek
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Gospodarka światowa
Niemiecka inflacja potwierdzona, usługi wywierają presję na wzrost cen
Gospodarka światowa
Brytyjska gospodarka hamuje. PKB niespodziewanie na minusie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama