Podpisał ją z zachodnim oddziałem państwowego libijskiego koncernu naftowego National Oil Company z siedzibą w Trypolisie. Problem w tym, że międzynarodowo uznany rząd w Libii z siedzibą w Benghazi twierdzi, że Glencore zawarł tę umowę z niewłaściwymi ludźmi – czyli z konkurencyjnym, islamistycznym rządem Libii. Ważność kontraktu została zakwestionowana przez wschodni oddział National Oil Company. Glencore nie odpowiada jednak na jego listy. Wobec tego rząd z Benghazi może siłą przeszkodzić tankowcom Glencore w zawijaniu do libijskich portów. Koncern tym jednak się nie zraża. Wielokrotnie inwestował bowiem w krajach, w których toczyły się wojny domowe, np. w Kongu.