Ed Morse publikował raport w chwili gdy baryłka ropy WTI* kosztowała ok. 50 dolarów, stąd mało osób traktowało prognozę poważnie. Kolejne miesiące silnej przeceny surowca oraz napływ rekomendacji konkurencyjnych banków zmieniły obraz o 180 stopni. Pod koniec ub. roku stratedzy Goldman Sachs opublikowali głośny raport w którym obstawiali spadek cen do poziomu 20 dolarów za baryłkę. Kilka tygodni temu ryzyko spadków o podobnym zasięgu dostrzegli także eksperci Bank of America Merrill Lynch. W poniedziałek 11 stycznia podobnymi spostrzeżeniami podzielili się stratedzy Morgan Stanley.
W tym tygodniu po raz pierwszy od 12 lat cena baryłki ropy WTI zeszła na chwilę poniżej psychologicznej granicy 30 dolarów za baryłkę.
- Zgodnie z oczekiwaniami, poziom 30 dolarów na razie jest skutecznym wsparciem dzisiaj służy za bazę do odbicia notowań w górę - komentuje Dorota Sierakowska, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. - Dzisiaj jednak kupującym sprzyjają informacje o tym, że import ropy naftowej do Chin w grudniu był rekordowy i wzrósł o 21 proc. w relacji do listopada ubiegłego roku. Ogólnie nastroje na rynku ropy naftowej pozostają jednak pesymistyczne, więc kontynuacja spadków cen wciąż jest prawdopodobnym scenariuszem – dodaje Sierakowska.
*mówiąc WTI mamy na myśli ropę gromadzoną w Cushing w stanie Oklahoma, skąd surowiec transportowany jest rurociągami do amerykańskich rafinerii.