Bessa najczęściej definiowana jest jako okres co najmniej 20-proc. spadku cen, licząc od lokalnego szczytu do lokalnego dołka. Trzymając się tej reguły można już mówić o rynku niedźwiedzia w Chinach. Od grudniowych szczytów Shanghai Composite Index stracił bowiem ponad 21 proc. W piątek spadki zatrzymały się na poziomie 2900 pkt.
– Dwa tygodnie działań chińskich decydentów, które miało zahamować panikę, nie przyniosło żadnego skutku. Inwestorzy tracą zaufanie do rynku akcji – uważa Francis Lun, broker z firmy Geo Securities w Hong Kongu.
Pomimo tąpnięcia, wyceny chińskich akcji nadal mogą przyprawić o zawrót głowy. Spółki notowane na giełdach w Szanghaju i Shenzhen (tzw. giełdy kontynentalne) są wyceniane na poziomie 55-krotności (mediana) raportowanych zysków, co przewyższa poziomy na większości rynków.
Niepokój inwestorów ma swoje uzasadnienie w twardych danych makroekonomicznych. W trzecim kwartale ub. roku dynamika chińskiego PKB wyniosła tylko 6,9 proc. co stanowi najwolniejsze tempo wzrostu od pierwszego kwartału 2009 r. (dane o PKB za IV kw. poznamy 19 stycznia –red.). spowolnienie gospodarcze Państwa Środka to realny problem także dla rynków dojrzałych. Perspektywy wielu krajów zależą bowiem od tego, jaki przebieg będzie miało spowolnienie w Chinach, będących kluczowym partnerem handlowym m.in. dla Niemiec.