Traderzy operujący na rynkach walutowych po raz kolejny przekonali się jakie niebezpieczeństwo czyha na polujących na wysokie rentowności.
Wzrost ryzyka politycznego na rynkach wschodzących osłabił tamtejsze waluty i zdołował stopy zwrotu z transakcji typu carry trade, polegających na lokowaniu pieniędzy pożyczonych na rynku o względnie niskim koszcie kredytu i inwestowaniu tam gdzie stopy procentowe są wyższe i można uzyskać wyższy zwrot. Z najwyższego poziomu w tym roku zjechał on o połowę.
Wzrost napięcia politycznego w Republice Południowej Afryki z powodu konfliktu prezydenta z ministrem finansów sprawił, że opłacalność transakcji carry trade tamtejszym randem, który w tym kwartale był najlepszą walutą w relacji do dolara amerykańskiego, spadła z 10 proc. do 5 proc.
To dodatkowy cios, gdyż inwestorów do tego rodzaju strategii zniechęcała już perspektywa piątkowego wystąpienia Janet Yellen, szefowej amerykańskiego banku centralnego podczas konferencji Fedu w Jackson Hole w stanie Wyoming. Jej komentarz może okazać się kolejnym ciosem dla inwestorów stosujących carry trade.
- Po raz kolejny uświadomiliśmy sobie, iż waluty państw wschodzących są zmiennymi aktywami i są podatne na duże zmiany kursów w krótkim okresie – wskazuje Steve Hooker, dyrektor zarządzający w Newfleet Asset Management LLC, firmy mającej w zarządzaniu aktywa o wartości 11,5 miliarda dolarów. Podkreśla, że ryzyka politycznego nigdy nie wolno wykluczyć, kiedy operuje się na rynkach wschodzących. – Rajd walut wchodzących jest zagrożony – ostrzega.