Inwestorzy spodziewali się, że zawrze w nim wskazówki dotyczące przyszłej polityki pieniężnej USA.

Komitet Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej podniósł stopy w grudniu zeszłego roku (była to pierwsza podwyżka od 2006 r.), ale później, w obliczu m.in. silnych zawirowań na rynkach finansowych, wstrzymywał się z działaniem. O tym, że decydenci znów poczuli się pewniej, może świadczyć treść przemówienia Yellen, ale również opinia Jamesa Bullarda, szefa Fedu w St. Louis, który sugeruje, że do podwyżki stóp mogłoby dojść już we wrześniu.

Szefowa Fedu wciąż podkreśla, że podwyżki stóp będą stopniowe i zależne od tego, jak dobre okażą się dane gospodarcze. – Oczywiście nasze decyzje zawsze zależą od tego, w jakim stopniu napływające dane gospodarcze potwierdzają prognozy Komitetu – wskazuje Yellen. Jak dotąd w danych gospodarczych widać poprawę, ale czasem przynoszą one rozczarowania – np. w piątek opublikowano lekko zrewidowane w dół dane o amerykańskim PKB w II kwartale. Wzrósł o 1,1 proc. (dane annualizowane), a nie o 1,2 proc., jak wstępnie podano.

Rynek reagował w piątek późnym popołudniem na przemówienie Yellen umocnieniem dolara wobec euro, spadkiem cen złota i ropy naftowej oraz wyhamowaniem wzrostu na giełdach w Europie i USA. Słowa szefowej Rezerwy Federalnej nie wywołały jednak na rynkach wstrząsu. – Główne przesłanie Janet Yellen jest „jastrzębie", ale naprawdę nie powiedziała ona nic nowego – uważa Michael Hewson, analityk z CMC Markets.