Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby sam nie wywodził się ze środowiska postkomunistycznej lewicy i gdyby nie to, że słowa te wygarnął prosto w twarz Laurze Boldrini, przewodniczącej Izby Deputowanych, i włoskiej minister edukacji Valerii Fedeli. Oczywiście Napolitano, dystyngowany starszy pan, zrobił to taktownie. A okoliczności też były sprzyjające, bo stało się to podczas wręczania wyróżnień literackich De Sanctis (Napolitano dostał nagrodę w kategorii esej). – Pani Valerio, nie obrazi się pani, jeżeli nie zgodzę się na okropne deformowanie naszego dostojnego języka obrzydliwym rzeczownikiem ministra lub przerażającym burmistrza – stwierdził były prezydent, na co zebrani na uroczystości goście zareagowali gromkimi brawami. Na takie niegodne zachowanie nie zgodziła się jednak Boldrini. – To zdrada – powiedziała z uśmiechem. – Prezydent Napolitano ma mój największy szacunek. Ale społeczeństwo się zmienia i rzeczowniki trzeba odmienić – dodała na koniec uroczystości.