Z taką prośbą zwrócił się do szefowej brytyjskiego rządu ówczesny dyrektor londyńskiego zoo. Lord Zuckerman w piśmie na Downing Street 10 zasugerował, że byłby to doskonały chwyt reklamowy, gdyż mieszczący się w Regents Parku ogród zoologiczny przeżywał akurat kryzys finansowy, a rozmowy o przyznaniu mu rządowej pomocy się przedłużały.
Lord Zuckerman prosił, by premier Thatcher, udając się do Stanów Zjednoczonych z państwową wizytą, zgodziła się, by w tej podróży na pokładzie odrzutowca Concorde towarzyszył jej miś panda. Celem podróży samca Chia Chia za ocean był Smithsonian Institute w Waszyngtonie, gdzie czekała ewentualna partnerka podarowana Amerykanom przez naród chiński. Dyrektor zoo uzasadniał swoją prośbę także chęcią poprawy relacji amerykańsko-brytyjskich, czemu sprzyjałaby niesłychana popularność tych zwierząt. Pani Thatcher odpowiedziała: – Nie zabiorę pandy ze sobą. Pandy i politycy nie wróżą niczego dobrego.