Władze saudyjskie potwierdziły gazecie The Wall Street Journal, że zdecydowały się znacznie ograniczyć giełdowy debiut koncernu Saudi Aramco. Decyzja jest podyktowana po pierwsze obawami natury prawnej a po drugie wzrostem cen ropy, co podważa zasadność wcześniej planowanego wejścia na giełdę.
Aramco miał zadebiutować na jednym z kluczowych parkietów świata, najprawdopodobniej w Nowym Jorku i ściągnąć z rynku rekordową kwotę 100 mld dol. Entuzjastą takiego debiutu był Donald Trump, który publicznie zachęcał Saudów do wybrania właśnie giełdy amerykańskiej.
Jak pisze WSJ proces wejścia na giełdę okazał się bardziej skomplikowany, aniżeli spodziewali się Saudowie. Następca tronu Muhammed ibn Salman, który kieruje gospodarką i Saudi Aramco przemyślał sprawę i uznał, że bezpieczniej będzie ograniczyć debiut do giełdy w Rijadzie (Tadawul). W tym wypadku nie będzie potrzeby ujawniania informacji, których władze Arabii Saudyjskiej od dawna nie chcą upublicznić. Rijad argumentuje, że debiut w ojczyźnie posłuży miejscowej gospodarce i rozwojowi rynku finansowego a udziały w perle korony pustynnego królestwa mogą otrzymać także zwykli obywatele.
Eksperci podkreślają, że debiut na Tadawul także może być też ryzykowny. Giełda jest niewielka i nie jest jasne czy ma wystarczające systemy kontroli i technologie pozwalające na tak gigantyczne IPO. Zmiana miejsca debiutu oznaczać też będzie prawdopodobnie przesunięcie jego daty. Był planowany na październik tego roku, ale teraz eksperci mówią o kwietniu 2019 r.
O debiut Aramco walczą ostro Chiny i giełda w Hongkongu. Byłoby to możliwe, jeżeli chiński kapitał zostałby kluczowym kupującym akcje koncernu z inwestycjami na poziomie dziesiątków miliardów dolarów. Chiny to największy odbiorca arabskiej ropy.