OPEC osiągnęła w piątek porozumienie w sprawie limitów wydobycia. Nominalnie zostaną one podwyższone od lipca o łącznie 1 mln baryłek dziennie. Realnie produkcja może jednak wzrosnąć o jakieś 600 tys. - 800 tys. baryłek dziennie, gdyż nie wszystkie kraje OPEC są w stanie poradzić sobie ze zwiększeniem wydobycia. (Dotyczy to szczególnie Wenezueli, która jest pogrążona w ciężkim kryzysie gospodarczym.) Umowa ta ma zostać zatwierdzona w sobotę przez sojuszników OPEC (takich jak Rosja czy Meksyk) tworzących wraz z tą organizacją grupę OPEC+. One też włączą się do podwyżek wydobycia.
- 1 mln baryłek dziennie to wartość nominalna. Właściwy efekt będzie mniejszy, gdyż nie każdy kraj jest w stanie odpowiedzieć na podwyżkę - stwierdził Khalid Al-Falih, saudyjski minister ds. ropy naftowej. Zapowiadana podwyżka wydobycia powinna zrekompensować załamanie produkcji w Wenezueli, ale jest mniejsza niż się wcześniej spodziwano.
W reakcji na pierwsze przecieki dotyczące zawartej w Wiedniu umowy między państwami OPEC cena ropy gatunku Brent przekroczyła 75 USD za baryłkę a cena surowca gatunku WTI sięgnęła 67 USD za baryłkę. Od początku roku ropa Brent zdrożała o 12 proc. a przez ostatnie 12 miesięcy o 65 proc. "Podtrzymujemy swoje "bycze" krótkoterminowe prognozy dla rynku ropy. Spodziewamy się, że w drugiej połowie roku średnia cena baryłki surowca gatunku Brent wyniesie 80 USD, po tym jak w pierwszej połowie roku sięgała 71 USD" - napisali analitycy firmy badawczej Oxford Economics.
Pod koniec 2016 r. OPEC oraz jej sojusznicy zdecydowali się na obniżkę wydobycia ropy o 1,8 mln baryłek dziennie. Przyczyniło się to do wzrostu cen ropy naftowej. Wyższa cena skłoniła Arabię Saudyjską, Rosję oraz kilka innych państw OPEC+ do rozważenia podwyżki limitów produkcyjnych. Początkowo sprzeciwiały się jej: Iran, Irak oraz Wenezuela. Irańczycy niewiele zyskaliby na niej, gdyż z powodu amerykańskich sankcji mieliby problemy ze sprzedaniem dodatkowego wydobycia na światowych rynkach. Przed posiedzeniem ministrów państw OPEC doszło jednak do przełomowego spotkania saudyjskiego ministra ds. ropy z jego irańskim odpowiednikiem. Przekonano na nim Iran, by nie blokował porozumienia. Przyjęto kompromisową formułę mówiącą, że wzrost produkcji będzie po prostu powrotem do poziomu wydobycia sprzed załamania w Wenezueli. Będzie on więc określany nie jako podwyżka, ale jako "100 procentowe trzymanie się limitów".