Brytyjska premier Theresa May przedstawiła w parlamencie plan głosowań dotyczących brexitu. Przewiduje on, że najpóźniej 12 marca Izba Gmin będzie głosowała nad umową o warunkach wyjścia z UE. Jeśli umowa ta zostanie odrzucona, to 13 marca deputowani będą głosowali nad tym, czy wyjście z UE ma zostać przeprowadzone bez umowy regulującej przyszłe relacje Wielkiej Brytanii z Unią (czyli czy dojdzie do twardego brexitu). Jeśli wyjście bez umowy zostanie odrzucone, 14 marca dojdzie do głosowania o tym, czy przesunąć datę brexitu. Przesunięcie to ma być „niewielkie". Dotychczas zakładano, że do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE dojdzie 29 marca 2019 r.
Dziennik „The Telegraph" donosił wcześniej, że premier May rozważa opóźnienie brexitu o dwa miesięcy. Dziennik „Guardian" wskazywał natomiast, że unijni oficjele są gotowi przesunąć datę wyjścia nawet na 2021 r., tak by została ona zsynchronizowana z wieloletnią unijną perspektywą finansową.
Na przesunięciu brexitu bardzo zależy środowiskom biznesowym. – Przekaz od członków naszej organizacji jest jasny. 80 proc. z nich chce uniknięcia twardego brexitu. Nie mamy wciąż wielu informacji o tym scenariuszu, by nasze firmy mogły się do niego przygotować w ciągu kilku tygodni – twierdzi Edwin Morgan, p.o. dyrektora generalnego brytyjskiego Instytutu Dyrektorów.