Wycofanie tej oferty nie jest dużym zaskoczeniem. Spotkała się ona bowiem z bardzo dużym sceptycyzmem zarządu LSE (m.in. dlatego, że jednym z jej warunków było wycofanie się przez LSE z wartej 27 mld dolarów transakcji zakupu spółki Refinitiv). Było też poważne niebezpieczeństwo, że zakup LSE przez operatora giełdy w Hongkongu wzbudzi poważne zastrzeżenia regulatorów. Don Robert, przewodniczący LSE, wyrażał wątpliwości, czy do zaakceptowania byłyby bliskie związki HKEX z rządem Hongkongu. Rząd tego specjalnego regionu autonomicznego ChRL jest głównym udziałowcem operatora giełdy w Hongkongu i wyznacza blisko połowę jego zarządu.
„HKEX jest rozczarowana, że nie mogła zaangażować się w rozmowy z LSE w sprawie zrealizowania swojej wizji" – mówi komunikat HKEX. W oświadczeniu podkreślono, że idea związku giełd w Londynie i Hongkongu ma duży sens.
Akcje HKEX zyskiwały jednak 2,7 proc., gdy pojawił się komunikat o wycofaniu się z oferty kupna londyńskiej giełdy. Papiery LSE traciły natomiast w ciągu wtorkowej sesji nawet 6,5 proc.
– Ta cała oferta była farsą. Kiedy HKEX ją ogłosiła, myślałem, że prowadziła wcześniej rozmowy z LSE oraz z jej regulatorami. Okazało się jednak, że z nimi nie rozmawiała. Teraz HKEX musi się odnieść do zagrożeń związanych ze stagnacją wzrostu biznesowego – powiedział agencji Bloomberg Christopher Cheung, prawnik z Hongkongu będący jednym z akcjonariuszy HKEX.