Wydawać się może, że najbardziej zadłużony kraj w Europie jest ostatnim, który sprzeda inwestorom obligacje z ujemną rentownością. Nic bardziej mylnego. Inwestorzy, którzy kupili greckie papiery i będą je trzymać trzy miesiące – czyli do dnia wykupu, de facto stracą pieniądze. A jeszcze w 2012 r. rentowność greckich obligacji wynosiła 24 proc.
To drastyczny zwrot wydarzeń dla kraju, który wymagał największego wsparcia finansowego w historii Unii Europejskiej. Ateny otrzymały w sumie 204 mld euro pomocy od europejskich rządów i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ciągu ostatnich ośmiu lat. Na koniec 2018 r. grecki dług publiczny przekroczył 180 proc. PKB.
Niektórzy analitycy twierdzą jednak, że ujemna rentowność greckiego długu nie sygnalizuje zwiększonego popytu inwestorów zagranicznych. Większość papierów z ujemnym oprocentowaniem została zakupiona przez lokalne banki w celu wykorzystania ich jako zabezpieczenia.
Emisja obligacji o ujemnej rentowności nie jest w Europie nowością, jednak do tej pory na takie rozwiązanie mogły sobie pozwolić tylko kraje w znacznie lepszej sytuacji finansowej. Niemcy sprzedają nawet 30-letnie obligacje o ujemnej stopie. Athanasios Vamvakidis, szef działu walutowego w Bank of America Merrill Lynch, twierdzi jednak, że inwestorzy mogli zdecydować się na zakup greckich obligacji ze względu na reformy rządowe, które mają na celu obniżenie wydatków.
– Na świecie następuje ogromny ruch w kierunku niższych stóp zwrotu, szczególnie w Europie w związku z tym, co zrobił EBC – powiedział Vamvakidis. Przypomnijmy, że na ostatnim posiedzeniu EBC obniżono stopę depozytową z minus 0,4 proc. do minus 0,5 proc.