Zacięty bój o dusze demokratów

Kampania wyborcza zamienia się w wewnątrzpartyjne starcie pomiędzy Berniem Sandersem a Pete'em Buttigiegiem. Pierwszy określa się jako „socjalista", a drugi jako „demokratyczny kapitalista".

Publikacja: 18.02.2020 14:27

Senator Bernie Sanders (u góry) i Pete Buttigieg uzyskali największe poparcie w pierwszych dwóch pra

Senator Bernie Sanders (u góry) i Pete Buttigieg uzyskali największe poparcie w pierwszych dwóch prawyborach Partii Demokratycznej. Reprezentują oni odrębne skrzydła swojego stronnictwa, a dzieli ich również kilka dekad doświadczenia politycznego. Sanders ma na razie bardziej oddanych zwolenników.

Foto: Getty Images/AFP, Joe Raedle

– Nikt nie lubi Berniego Sandersa – stwierdziła Hillary Clinton, była amerykańska sekretarz stanu, która w 2016 r. wygryzła senatora Sandersa w walce o nominację demokratów w wyborach prezydenckich. W jej słowach było sporo przesady, gdyż Sanders wygrał w zeszłym tygodniu kluczowe demokratyczne prawybory w New Hampshire. Wcześniej ogłosił zwycięstwo w prawyborach z Iowa – choć tam jego wygrana była bardziej problematyczna, gdyż niezależnie od niego zwycięzcą ogłosił się Pete Buttigieg, burmistrz miasta South Bend w Indianie. Różnica głosów pomiędzy nimi była niewielka, a wadliwa aplikacja zliczająca te głosy sprawiła, że podliczano je przez parę dni. Również w New Hampshire Buttigiega niewiele dzieliło od Sandersa. Daleko w tyle pozostali m.in. były wiceprezydent Joe Biden i miliarder Mike Bloomberg. W walce o to, kto zmierzy się z Trumpem w wyborach prezydenckich, liczą się obecnie dwie kontrastujące ze sobą postacie. Bernie Sanders, 78-letni senator określający się jako „socjalista", który ciepło wypowiadał się o wenezuelskim ustroju gospodarczym, oraz Pete Buttigieg, reprezentujący umiarkowane skrzydło partii 38-letni weteran z Afganistanu (dosłużył się stopnia porucznika), mający w życiorysie epizod służby w wywiadzie marynarki wojennej, pracę w firmie konsultingowej McKinsey i stypendium Rhodesa na Oksfordzie. To nie tylko walka o nominację, ale również o duszę Partii Demokratycznej.

Człowiek, którego boją się banki

Gdyby w amerykańskich wyborach prezydenckich mogli głosować tylko inwestorzy z Wall Street, Bernie Sanders nie miałby w nich żadnych szans. W 2008 r. sprzeciwiał się on pomocy dla sektora bankowego, a później domagał się przymusowego podziału banków „zbyt wielkich, by upaść". Chce zakazać dokonywania skupu akcji własnych spółkom, które nie będą podwyższały płac. Chce podwyżek płacy minimalnej i ułatwień dla zakładania związków zawodowych. Ostro krytykuje koncerny takie jak Amazon za to, jak traktują pracowników. Eksperci z jego otoczenia są zwolennikami tzw. nowoczesnej teorii monetarnej (MMT) mówiącej, że kraj, który zapożycza się we własnej walucie, może pożyczać, ile chce, przy niskich stopach procentowych (oczywiście dopóki inflacja mocno nie skoczy). Sanders opowiada się więc za stworzeniem pakietu mającego zmodernizować amerykańską infrastrukturę oraz jest fanem zielonego nowego ładu, czyli planu mającego rozruszać amerykańską zieloną gospodarkę. Analitycy Committee for a Responsible Federal Budget wyliczyli, że propozycje z programu Sandersa skutkowałyby zwiększeniem deficytu budżetowego USA w ciągu dziesięciu lat o 13,4 bln USD. (To dwa razy więcej niż propozycje lewicowej senator Elizabeth Warren, która również ubiega się o nominację prezydencką.)

– Jeśli Bernie Sanders zostanie prezydentem, to spodziewam się, że ceny akcji będą o 30–40 proc. niższe – mówił miliarder Stanley Druckenmiller, założyciel funduszu Duquesne Capital.

„Jeśli demokraci nominują Sandersa, to Rosjanie będą musieli przemyśleć to, jak w najlepszy sposób zaszkodzić USA. Sanders wywołuje taką samą polaryzację polityczną jak Trump, do tego zniszczy on naszą gospodarkę i nie dba o wojsko. Jeśliby byłbym Rosjaninem, tym razem poparłbym Sandersa" – napisał na Twitterze Lloyd Blankfein, były prezes Goldman Sachs.

Niektórzy analitycy dostrzegają jednak też dobre propozycje w programie Sandersa. Program modernizacji infrastruktury czy zielony nowy ład mogą dać zarobić na rządowych zamówieniach i grantach wielu spółkom. Plany wprowadzenia powszechnej opieki zdrowotnej w stylu „europejskim" również mogą, według części analityków, przysłużyć się gospodarce (jeśli oczywiście składki ubezpieczeniowe nie będą zbyt wysokie). – Jednym z powodów stosunkowo przytłumionego wzrostu płac jest to, że wydajność jest słaba, ale również to, że wzrosły koszty opieki medycznej. Jeśli część tego ciężaru zostanie przerzucona na rząd, to wzrost płac może przyspieszyć – uważa Ed Al-Hussainy, analityk z firmy inwestycyjnej Columbia Threadneedle.

Sanders raczej nie byłby dobrym wyborem dla przeciwników wojen handlowych. Przez ostatnie trzy dekady sprzeciwiał się bowiem wszystkim dużym porozumieniom handlowym, w które angażowały się USA. Uważał je za złe dla amerykańskich pracowników. – Miałem 20 proc. wyborców Berniego, z czego ludzie nie zdają sobie sprawy. Z powodu handlu. On jest wielkim kolesiem od handlu. On mówi, że jesteśmy nieustannie d... w handlu, i ma rację – mówił prezydent Donald Trump (w nieformalnej rozmowie nagranej przez ukraińskiego biznesmena Lwa Parnasa).

Establishment Partii Demokratycznej jest więc poważnie zaniepokojony popularnością Berniego Sandersa. – Demokraci potrzebują kandydata na prezydenta, który nie wystraszy tych wszystkich przyszłych „byłych republikanów" bardziej, niż ich odstrasza Trump. O ile republikanie planują przypiąć każdemu demokracie etykietkę „socjalisty", o tyle jest jeden kandydat, w którego przypadku taka etykietka nie byłaby kłamstwem – twierdzi Tom Malinowski, demokratyczny kongresmen.

Datki od miliarderów

Główny przeciwnik Berniego w tych prawyborach, czyli Pete Buttigieg, to kandydat, który jeszcze kilka lat temu nie był szeroko znany Amerykanom. Jest on synem profesora, który przyjechał do USA z Malty. Od 2012 r. jest burmistrzem miasta South Bend liczącego nieco ponad 100 tys. osób i jak dotąd mierzył się głównie z mało kontrowersyjnymi samorządowymi problemami. Do bardziej konserwatywnych wyborców przemawia to, że jest weteranem wojennym i że określa się jako „demokratyczny kapitalista". Jego poglądy w wielu sprawach są jednak zgodne z mainstreamem Partii Demokratycznej. Opowiada się m.in. za ostrzejszą walką z emisją gazów cieplarnianych, za podwyżkami płacy minimalnej i za aborcją, a także za ograniczeniem prawa do posiadania broni palnej. Do bardziej liberalnego elektoratu może przemawiać to, że jest pierwszym kandydatem, otwarcie przyznającym się do bycia gejem, starającym się o demokratyczną nominację. Wyborcy z lewicowego skrzydła partii widzą w nim jednak głównie „prowojennego, neoliberalnego kandydata", który ma za zadanie zablokować Sandersowi drogę do nominacji. Z jakiegoś powodu nie ufają mu też czarni wyborcy – ma wśród nich poparcie wynoszące w sondażach od 2 proc. do 4 proc.

– Buttigieg otrzymał datki na kampanię od ponad 40 miliarderów, od prezesów największych spółek farmaceutycznych w tym kraju, od ludzi finansujących wydobycie paliw kopalnych, od Wall Street. Myślicie, że gdy ludzie dostają pieniądze od potężnych grup interesu, to później przeciwstawią się tym grupom i zrobią to, co powinno być zrobione dla klasy pracującej w tym kraju? Nie sądzę. To w ten sposób nie działa – powiedział Sanders w wywiadzie dla CNN.

Buttigieg byłby jednak dla Trumpa pod pewnymi względami większym zagrożeniem niż Sanders. To, że burmistrz South Bend ma małe doświadczenie w polityce ogólnokrajowej, jest jego atutem, gdyż w odróżnieniu od np. Joe Bidena trudno go złapać na jakichś poważniejszych aferach i wpadkach. Trump ma nawet problem ze znalezieniem odpowiedniego przezwiska dla Buttigiega. (W 2019 r. porównał go do Alfreda E. Neumana, czyli rysunkowej postaci pojawiającej się przez wiele lat na okładce magazynu „Mad". Buttigieg odpowiedział, że nawet nie kojarzy, co to za postać. Redakcja „Mad" odpowiedziała mu więc tweetem: „Kim jest Pete Buttigieg?".) „Bootedgeedge (Buttigieg) radzi sobie dzisiaj całkiem dobrze. Sprawił, że Szalony Bernie musiał biec po pieniądze. Bardzo interesujące!" – zatweetował Trump po prawyborach w New Hampshire.

Tak jak w 2016 r., tak w 2020 r. może dojść do wewnętrznej wojenki w obozie demokratów. Wówczas część zwolenników Sandersa nie powstrzymała się od głosowania na Hillary Clinton, co pomogło Trumpowi wygrać.

Aplikacja, która wywołała chaos w prawyborach

Demokratyczne prawybory w Iowa wywołały duży niesmak wśród wyborców, gdyż aplikacja zliczająca głosy działała fatalnie. Podawane przez nią wyniki nie zgadzały się z tymi na protokołach z okręgów prawyborczych i dochodziło do innych szokujących błędów. Zwolennicy Berniego Sandersa twierdzili nawet, że odbierała głosy ich politycznemu idolowi. Feralna aplikacja została stworzona za 60 tys. USD przez firmę Shadow Inc. Prezes tej spółki Gerard Niemira, dyrektor operacyjny James Hickey oraz menedżer produktu James Hickey Ahna Rao pracowali w 2016 r. w kampanii wyborczej Hillary Clinton (czyli wówczas, gdy toczyła ona wewnątrzpartyjny bój z Bernim Sandersem). Tymczasem komitet Pete'a Buttigiega zapłacił w lipcu 2019 r. firmie Shadow Inc. kilkadziesiąt tysięcy dolarów za „licencje i subskrypcje". Aplikacja tej spółki miała pomagać kampanii Buttigiega w docieraniu do wyborców za pomocą esemesów. Właścicielem spółki Shadow Inc. jest organizacja non profit ACRONYM. Tara McGowan, szefowa tej organizacji, entuzjastycznie reagowała na Twitterze na ogłoszenie przez Buttigiega decyzji o kandydowaniu w wyborach prezydenckich. Jest ona żoną jednego z doradców Buttigiega. (ACRONYM odcina się jednak od aplikacji stworzonej przez Shadow Inc., twierdząc, że jest tylko inwestorem w tej spółce.) Aplikację testować pod kątem bezpieczeństwa miała firma Defending Digital Democracy należąca do Robby'ego Mooka, w 2016 r. jednego z szefów nieudanej kampanii Hillary Clinton. W 2016 r. Clinton była oskarżana o to, że wraz z Narodowym Komitetem Demokratów spiskowała przeciwko Berniemu Sandersowi. HK

Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów