Chiński indeks Shanghai Composite zyskał w ciągu poniedziałkowej sesji 3,2 proc. a japoński Nikkei 225 wzrósł o 0,95 proc., po tym jak Bank Japonii zapowiedział, że może podjąć działania stabilizujące rynki. Sesja w Europie zaczynała się w dobrych nastrojach a wiele indeksów zyskiwało przed południem po ponad 2 proc. Po tym jak OECD opublikowała swoje prognozy gospodarcze, nastroje inwestorów mocno się pogorszyły a wiele indeksów zaczęło tracić. Rynek liczy więc na interwencje banków centralnych, ale jednocześnie wątpi w jej skuteczność.
- Bank Japonii będzie ostrożnie monitorował wydarzenia i dążył do stabilizowania rynków oraz oferował wystarczającą płynność za pomocą operacji otwartego rynku i zakupów aktywów - stwierdził Haruhiko Kuroda, prezes Banku Japonii. Kilka godzin później Bank Anglii wydał komunikat mówiący, że wspólnie z brytyjskim resortem finansów, regulatorem rynków i "międzynarodowymi partnerami" zapewni niezbędne działania mające wspierać stabilność finansową. Głos zabrał również Luis de Guindos, wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego. - Wybuch epidemii ma potencjał, by zaszkodzić gospodarce strefy euro zarówno od strony kanału popytowego jak i podażowego - powiedział de Guindos. Zapewnił, że jego instytucja jest gotowa dokonać takich zmian w swojej polityce, jakich będzie wymagała sytuacja.
W piątek rynki starał się uspokoić Jerome Powell, szef Fedu. Zapowiedział, że jego bank centralny jest gotów działać, by wesprzeć gospodarkę. Rynek już więc zaczyna wyceniać obniżki stóp procentowych, których mogą dokonać kluczowe banki centralne. Analitycy Goldman Sachs prognozują, że Fed obetnie stopy o 50 pb na swoim marcowym posiedzeniu a do końca roku obniży je o łącznie 100 pb. O 100 pb ma obniżyć stopy również Bank Kanady. O 50 pb. obniżą je banki centralne: Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii, Norwegii, Indii oraz Korei Płd. O 10 pb. ciąć mogą Europejski Bank Centralny i Szwajcarski Bank Narodowy.
- Jak dotąd recesja pozostaje jednym ze scenariuszów, ale nie naszym scenariuszem bazowym. Korekta na rykach w zeszłym tygodniu była dramatyczna i stanowiła zrozumiały powód do obaw. Znaczący, choć nie recesyjny, cios w globalny wzrost gospodarczy spotyka się z odpowiedzią mającą złagodzić część negatywnych skutków gospodarczych. To powinno ostatecznie dobrze wpłynąć na ryzykowne aktywa, ale zmienność powinna pozostać wysoka w bliskim terminie, dopóki ta ścieżka polityki nie stanie się bardziej wyraźna - uważa Mark Haefele, dyrektor inwestycyjny w UBS Global Wealth Management. Wielu analityków wskazuje jednak, że wciąż może być zbyt wcześnie, by powrócić na rynki. - Spadek indeksu S&P 500 poprawił sytuację jeśli chodzi o relacje ryzyka do nagrody, ale musimy zobaczyć wskaźniki świadczące o panice przed wejściem na rynek - twierdzi Tobias Levkovich, główny amerykański strateg rynku akcji w Citi.