Bank centralny Czech (CNB) w ostatnich latach wyróżniał się w regionie tym, że w reakcji na przyspieszającą inflację zaostrzał politykę pieniężną. Cykl podwyżek stóp procentowych rozpoczął w 2017 r. i zakończył dopiero w br. Na początku lutego podniósł swoją główną stopę procentową do 2,25 proc. Pod wpływem epidemii Covid-19 szybko musiał jednak zmienić kurs.

Działania podjęte przez czeski rząd w celu zahamowania epidemii doprowadziły do paraliżu gospodarki. Sam gabinet liczy się obecnie z tym, że PKB Czech spadnie w br. o 5,1 proc. po wzroście o 2,5 proc. w ub.r. „Według naszych szacunków gospodarka Czech działa obecnie na poziomie 70 proc. swojego potencjału. Największe problemy przypadną na drugą połowę marca i pierwszą połowę kwietnia, po czym – jak oczekujemy – wprowadzone przez rząd ograniczenia aktywności ekonomicznej będą stopniowo łagodzone. W powrocie do normalności przeszkadzać będzie jednak słaby popyt zagraniczny" – napisali w poniedziałkowej analizie Jakub Seidler i Petr Krpata, analitycy z banku ING.

Już w połowie marca, nie czekając na posiedzenie, Rada CNB obniżyła dwutygodniową stopę repo o 0,5 pkt proc., do 1,75 proc. Czwartkowa obniżka o 0,75 pkt proc. była głębsza od oczekiwań większości ekonomistów. Dodatkowo CNB zmniejszył z 3,5 do 1 proc. aktywów antycykliczny bufor kapitałowy w sektorze bankowym.

Na tym łagodzenie polityki pieniężnej w Czechach zapewne się nie skończy. We wtorek tamtejszy rząd przyjął ustawę, która umożliwi CNB skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym. Parlament ma się nią zająć w kwietniu. Członek Rady CNB Tomas Holub zapewniał w czwartek, że ten instrument nie jest pilnie potrzebny.

Skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym prowadzi już NBP. W czwartek zorganizował trzecią aukcję, w ramach której nabył papiery za 10,7 mld zł, co zwiększyło łączną skalę zakupów do 18 mld zł. Dla porównania – całkowite zadłużenie polskiego rządu z tytułu złotowych obligacji skarbowych wynosi około 650 mld zł. GS