Najbardziej pożądany towar w czasie zarazy

Na świecie trwa brutalna walka o maseczki chirurgiczne i sprzęt medyczny. Wielu producentów korzysta z okazji i zarabia na bublach.

Publikacja: 20.04.2020 05:56

Wielki transport sprzętu ochronnego z Chin przybył w zeszłym tygodniu na warszawskie Lotnisko Chopin

Wielki transport sprzętu ochronnego z Chin przybył w zeszłym tygodniu na warszawskie Lotnisko Chopina.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Tylko w marcu Chiny wyeksportowały 3,86 mld maseczek chirurgicznych, 37,5 mln sztuk innej odzieży ochronnej, 16 tys. respiratorów i 2,84 mln testów do wykrywania Covid-19. Wszystko wskazuje, że w kwietniu jeszcze więcej tego rodzaju towarów i sprzętu trafi w świat. Popyt na te środki ochrony osobistej (personal protective equipment, PPE) jest ogromny i dochodzi do tego, że poszczególne kraje walczą o zdobycie tych deficytowych towarów, wykupując je konkurentom sprzed nosa. Chińskie władze od czasu do czasu wysyłają do krajów bliskich sobie politycznie i gospodarczo transporty charytatywne z maseczkami i respiratorami, starając się w ten sposób przykryć fatalne wrażenie, jakie na świecie wywołały ich działania z pierwszych tygodni pandemii wirusa z Wuhanu. Dla wielu ludzi dostawy sprzętu medycznego stały się żyłą złota, którą bezwzględnie eksploatują. Na obecną pandemię nie narzekają i upłynniają na świecie nawet sprzęt, który nie zostałby wcześniej dopuszczony do użytku w Chinach.

Jak upłynnić produkcję

Zanim Chiny zaczęły zalewać świat swoimi maseczkami ochronnymi, same na potęgę sprowadzały je do siebie z innych krajów. Z oficjalnych danych chińskich służb celnych wynika, że między 24 stycznia a 29 lutego do Chin zaimportowano 2,46 mld sztuk medycznej odzieży ochronnej, w tym 2 mld maseczek. Masowe zakupy były dokonywane m.in. w krajach UE, w Australii, Brazylii czy nawet w Kambodży. W tym samym czasie chińskie władze ograniczyły eksport sprzętu medycznego. Według doniesień „New York Post" wysokiej rangi menedżerowie firm 3M i Honeywell skarżyli się administracji Trumpa, że w styczniu władze Chin zabroniły wysyłania do innych krajów respiratorów i odzieży ochronnej produkowanej w chińskich fabrykach tych spółek. – Oficjalne chińskie dane pokazują, że próbowano zmonopolizować globalny rynek takiej odzieży ochronnej jak rękawiczki, gogle i maski za pomocą ogromnie zwiększonych zakupów. W tym samym czasie Chiny, największy na świecie eksporter tego sprzętu, ograniczały eksport – stwierdził anonimowy oficjel z Białego Domu.

– Rozumiemy, że Chiny zaangażowały się w działania, które wzmacniały możliwości ich własnych producentów, ale zrobiły to też kosztem reszty świata. W czasie gdy popyt rósł z powodu kryzysu, Chiny ściągały wszystkie te produkty do swojego użytku – wskazuje Michael Wessel, komisarz w Amerykańsko-Chińskiej Komisji Przeglądu Bezpieczeństwa.

Zanim jeszcze koronawirus mocniej uderzył w Europę, Włochy wysłały do Chin duży transport maseczek i innej odzieży ochronnej. Nie zażądały za to żadnej zapłaty. Gdy pandemia zaczęła pustoszyć Włochy, Chiny pokazały, że odwzajemniają ten gest, i wysłały dostawę sprzętu medycznego. Reklamowały to jako wsparcie dla Italii. Później jednak wyszło na jaw, że Włosi musieli za sprzęt zapłacić. Brytyjski magazyn „The Spectator", powołując się na informatora z administracji Trumpa, doniósł natomiast, że sporą część sprzętu sprzedanego przez Chińczykom Włochom stanowiły rzeczy, które kilka tygodni wcześniej Włosi wysłali im bezpłatnie.

Dlaczego Chińczycy nie użyli sprzętu, który podarowali im Włosi? Bo sami w ciągu kilku tygodni bardzo mocno zwiększyli u siebie produkcję odzieży ochronnej. Według danych państwowej agencji prasowej Xinhua w połowie marca produkcją tego typu sprzętu zajmowało się w Chinach 31,1 tys. firm, czyli o blisko 1600 proc. więcej niż na początku roku. Dane Narodowej Rady Rozwoju i Reform mówią, że w połowie marca produkowano w Państwie Środka 200 mln maseczek ochronnych dziennie. Jednak tylko 600 tys. dziennie w standardzie FFP2 lub FFP3, zapewniającym największą ochronę. Chińskie spółki nadal mają problemy z wystarczającą produkcją materiałów na maseczki o odpowiednio wysokiej jakości. Proces certyfikacji produktów jest często prowadzony na skróty, a kontrolę jakości prowadzą zazwyczaj władze poszczególnych chińskich prowincji. Czasem są one powiązane finansowo z firmami produkującymi sprzęt ochronny .

„Poprawa sytuacji epidemiologicznej w samych Chinach i spadek popytu przy rosnącej podaży powodują, że często jedynym miejscem zbytu produkcji nowo powstałych producentów pozostaje zagranica. (...) Polityczny parasol ochronny lokalnych władz chroni chińskich producentów PPE, mimo że zdecydowana większość z nich nie ma pozwolenia na wprowadzanie swoich produktów do obrotu krajowego, ponieważ nie spełniają one chińskich norm – podobnie jest z producentami testów. Jednak powszechny i dobrze ukonstytuowany w Chinach proceder podrabiania zagranicznych certyfikatów, zwłaszcza unijnego CE, pozwala na niekontrolowany po stronie chińskiej eksport wybrakowanych PPE, które nie gwarantują wymaganej ochrony personelu medycznego" – piszą analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich.

Z wielu krajów, które sprowadzały do siebie chińskie PPE, dochodzą sygnały wskazujące, że zakupiony sprzęt był często wadliwy. W Holandii wycofano z użycia 600 tys. chińskich maseczek ochronnych, które okazały się wybrakowane. W Australii celnicy skonfiskowali transport 800 tys. maseczek z defektami. W Hiszpanii władze wycofały z użycia 9 tys. chińskich testów do wykrywania Covid-19. Okazały się one skuteczne jedynie w 30 proc. W Wielkiej Brytanii wykryto, że jedna z dużych partii testów z Chin była skażona koronawirusem.

– Doniesienia o wadliwym sprzęcie nie odzwierciedlają w pełni faktów. W rzeczywistości wchodzą w grę różne czynniki, takie jak to, że Chiny mają inne standardy oraz inne zwyczaje użytkowania niż inne kraje. Nawet niewłaściwe użytkowanie może prowadzić do pojawienia się zastrzeżeń do jakości – deklaruje Jiang Fan, oficjel z chińskiego Ministerstwa Handlu.

Czasem jednak się zdarza, że chińscy producenci upłynniają na rynku ewidentne buble. Na przykład do Pakistanu sprzedali kiepskiej jakości maseczki wykonane z biustonoszy. Do Tajlandii trafiły natomiast elektroniczne termometry, które nie posiadały czujników temperatury. W mediach społecznościowych krąży film pokazujący, jak pracownik jednej z chińskich fabryk z uśmiechem na ustach wyciera sobie buty o stertę maseczek leżących na podłodze.

Piractwo medyczne

Mimo pojawiających się wątpliwości co do jakości sprzętu PPE wyprodukowanego w Chinach o te produkty toczy się na rynku bardzo ostra walka. – Znalazłem zapas masek, który był dostępny. I Amerykanie – nie mówię o rządzie USA, ale o Amerykanach – podkupili go nam sprzed nosa. Zaoferowali trzy razy większą cenę i zapłatę z góry. Ja tego nie mogłem zrobić. Wydaję pieniądze podatników i mogę zapłacić tylko po zrealizowaniu dostawy i sprawdzeniu jakości. Daliśmy się więc pokonać – skarżyła się Valerie Pecresse, szefowa administracji francuskiego regionu Ile-de-France, obejmującego m.in. Paryż. Porównała szukanie dostępnych zapasów maseczek do polowania na skarby.

Władze Berlina poskarżyły się natomiast, że dokonano przeciwko nim „aktu piractwa". Zamówiły w Chinach 200 tys. maseczek typu N95 dla swojej policji. Podczas przeładunku na lotnisku w Tajlandii transport został jednak przechwycony i przekierowany do USA. Sprawa jest o tyle dziwna, że Niemcy twierdzą, iż maseczki te zostały zamówione u chińskiego podwykonawcy koncernu 3M, a przedstawiciele 3M mówią, że nie ma żadnych dokumentów poświadczających, by takie zamówienie zostało złożone. Może więc rzeczywiście doszło w tym przypadku do aktu piractwa. Wcześniej pojawiły się doniesienia, że na lotnisku w Kenii zaginął transport 6 mln maseczek przeznaczonych dla Niemiec.

W Izraelu do ściągania sprzętu medycznego, maseczek ochronnych i testów do wykrywania koronawirusa zaangażowano Mosad, czyli miejscowy wywiad cywilny. Jego agenci wykupywali te artykuły w innych krajach (w tym tych wrogich Izraelowi) i organizowali ich transporty do ojczyzny. W ten sposób m.in. przerzucono do Izraela 500 tys. testów na wykrywanie koronawirusa i 10 mln maseczek ochronnych. Czy w podobne działania zaangażowane są służby specjalne innych państw? Możemy tylko snuć domysły.

Obecna pandemia na pewno pokazała wielu państwom, jak bardzo są one zależne od dostaw sprzętu medycznego z Chin oraz innych krajów. To może je skłonić do przeniesienia części produkcji do siebie. W chwilach kryzysu nie warto być zależnym od łaski innych. Obecna globalna walka o sprzęt ochronny doskonale to pokazuje.

Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki