– Myślę, że po otwieraniu gospodarki w maju i w czerwcu zobaczymy jej prawdziwe odbicie w lipcu, sierpniu i wrześniu – powiedział Steven Mnuchin, amerykański sekretarz skarbu, w rozmowie z Fox News.
W tym tygodniu kolejne amerykańskie stany będą luzowały restrykcje związane z pandemią. Będą to: Kolorado, Missisipi, Minnesota, Montana i Tennessee. Już to zaczęły zaś robić Georgia, Oklahoma, Alaska i Karolina Południowa. To, jakie restrykcje będą znoszone, w pierwszej kolejności zależy oczywiście od władz poszczególnych stanów, a ich podejście do problemu mocno się różni. Na przykład w Tennessee już w poniedziałek zaczęto otwierać restauracje, podczas gdy w Kolorado powrócą one do pracy w dalszym etapie otwierania gospodarki. Andrew Coumo, gubernator stanu Nowy Jork, zadeklarował, że wkrótce również w jego stanie zacznie się odmrażanie gospodarki. W pierwszej kolejności, po 15 maja, do pracy mają wrócić przemysł i budownictwo. Swoją politykę dotyczącą kwarantanny prowadzą też władze poszczególnych miast i hrabstw. W Denver zakaz niepotrzebnego wychodzenia z domów obowiązuje do 8 maja, ale w sąsiednim hrabstwie działają już zakłady fryzjerskie. W Georgii restrykcje nie mogą natomiast być ostrzejsze od tych obowiązujących w całym stanie.
Wąski rynek
Stopniowe odmrażanie gospodarki za oceanem przyczyniło się w poniedziałek do zwyżek na wielu giełdach. Sesja w USA zaczęła się od wzrostu. S&P 500 zyskiwał na jej początku 0,8 proc. Od dołka z 23 marca wzrósł już o 27 proc., a od rekordowo wysokiego poziomu z lutego dzieli go niecałe 16 proc. Indeks jest też tylko o około 3 proc. niżej niż na początku roku. A przecież gospodarka realna doznała ogromnego wstrząsu – dość powiedzieć, że w USA przybyło w ostatnich tygodniach 26 mln bezrobotnych. Rynek akcji wycenia więc bardzo szybkie odbicie po kryzysie. Czy optymizm inwestorów nie jest przedwczesny?
Analitycy Goldman Sachs zauważają, że przeciętna spółka z indeksu S&P 500 jest wciąż 28 proc. niżej niż w tegorocznym szczycie. Zwyżki na Wall Street napędzane były w ostatnich tygodniach głównie przez wybrane wielkie spółki. Pięć największych firm z indeksu odpowiada już za 20 proc. jego kapitalizacji. Przekroczony został więc poziom z marca 2000 r., kiedy odsetek ten wynosił 18 proc. Szerokość rynku, czyli stosunek liczby spółek biorących udział w zwyżkach do wszystkich na rynku, jest więc dość mała.