Rasizm – wieczny problem Ameryki

Statystyki jasno wykazują, że czarnoskóra społeczność w USA jest biedniejsza i gorzej wykształcona od białej i latynoskiej. W ostatnich latach jej sytuacja zaczęła się jednak poprawiać.

Publikacja: 13.06.2020 08:00

W wielu amerykańskich miastach antyrasistowskie protesty zmieniły się w gwałtowne zamieszki, plądrow

W wielu amerykańskich miastach antyrasistowskie protesty zmieniły się w gwałtowne zamieszki, plądrowanie i bezmyślny wandalizm.

Foto: Getty Images/AFP

Dla jednych to słuszny wyraz frustracji przeciwko „systemowemu rasizmowi"w USA, dla innych orgia bezmyślnej przemocy i wandalizmu. Z USA napływały w ostatnich dniach drastyczne zdjęcia z zamieszek, do których doszło, kiedy zmarł brutalnie potraktowany przez policję czarnoskóry były recydywista George Floyd. Zamieszki te zwróciły uwagę Polaków głównie z powodu dewastacji waszyngtońskiego pomnika Kościuszki. (Bezmyślni zadymiarze mazali też po pomniku murzyńskiego pułku, który walczył w czasie wojny secesyjnej po stronie Unii). Obrazy chaosu w amerykańskich wielkich miastach przywodziły na myśl relacje z Trzeciego Świata. Prezydent Trump rozważał wysłanie wojska przeciwko demonstrantom, co według sondaży spotkałoby się z aprobatą ponad 50 proc. Amerykanów, a jednocześnie pojawiły się składane przez lewicowców propozycje, by rozwiązać w wielkich miastach... policję. Media, które jeszcze tydzień wcześniej broniły ostrych restrykcji związanych z pandemią koronawirusa, nagle zaczęły zachęcać do udziału w masowych zgromadzeniach publicznych. 1200 „specjalistów od zdrowia publicznego" podpisało się nawet pod listem otwartym, w którym twierdzą, że należy pozwolić tłumom na gromadzenie się, bo „rasizm to groźniejszy wirus niż Covid-19" Gretchen Whitmer, gubernator Michigan, która kilka tygodni wcześniej karała fryzjerkę łamiącą kwarantannę, pojawiła się na antyrasistowskiej demonstracji – bez żadnego dystansowania społecznego. Ameryka jakby zapomniała o pandemii, która zabiła w USA ponad 100 tys. ludzi. Pogrążyła się w sporze, tak jakby cofając się mentalnie o pół wieku. Czy rzeczywiście jednak warto się o to kłócić?

Zaniedbana grupa

O tym, że rasa wciąż odgrywa dużą rolę w życiu społecznym USA, może świadczyć to, że w rządowych statystykach liczy się tam niektóre statystyki z podziałem na rasę. Według szacunków Biura Spisowego USA, w 2019 r. biali (do których zaliczano też ludzi mających przodków na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej) stanowili 76,5 proc. populacji USA, Latynosi – 18,3 proc., czarni – 13,4 proc., Azjaci – 5,9 proc., rdzenni Amerykanie i tubylcy z wysp Pacyfiku – 1,5 proc., a 2,7 proc. – ludzie identyfikujący się jako wielorasowi. Stosunkowo dobrze znane są też statystyki dotyczące majątków poszczególnych grup rasowych i narodowościowych w USA. W 2018 r. największą medianę rocznego dochodu miały gospodarstwa domowe pochodzenia azjatyckiego (87,2 tys. USD), za nimi plasowali się biali (70,6 tys. USD), potem Latynosi (51,5 tys. USD), a za nimi czarni (41,4 tys. USD). Najwyższe dochody miały gospodarstwa domowe pochodzenia indyjskiego (132,8 tys. USD), a najniższe – pochodzenia somalijskiego (18,8 tys. USD). (Polacy nie wypadali w tej statystyce źle, mając medianę dochodu wynoszącą 71,2 tys. USD, czyli nieco więcej niż Amerykanie pochodzenia norweskiego). W ostatnich dekadach czarni w USA stawali się biedniejsi w porównaniu z białymi. O ile w latach 1983–2013 majątki gospodarstw domowych białych powiększyły się średnio o 14 proc., o tyle czarnych spadły o 75 proc. Jeśli w 2013 r. 25 proc. gospodarstw domowych czarnych w USA miało majątek wart netto zero lub mniejszy (co oznacza, że ich długi przewyższały wartość majątku), to tylko 10 proc. gospodarstw domowych białych było wówczas tak biednych.

Dane z rynku pracy wskazują jednak, że sytuacja czarnej społeczności zaczęła się w ostatnich latach polepszać. Aż przyszła pandemia. Jeżeli na początku kadencji Trumpa stopa bezrobocia wśród czarnych w USA wynosiła 7,5 proc., to w sierpniu 2019 r. zeszła do 5,4 proc., czyli najniższego poziomu od ponad pół wieku. W lutym 2020 r. wynosiła 5,8 proc., by w maju sięgać już 16,8 proc. Między lutym a majem 2020 r. stopa bezrobocia wśród białych wzrosła zaś z 3,4 proc. do 12,1 proc., wśród Latynosów – z 4,8 proc. do 17,2 proc., a wśród Azjatów – z 2,5 proc. do 14,8 proc.

– Afroamerykanom dziesięć lat zajęło, by odrobić straty poniesione podczas wielkiej recesji. Teraz stracili wszystko w dwa miesiące, w marcu i w kwietniu – twierdzi Jared Bernstein, analityk z Center on Budget and Policy Priorities.

Statystyki z ostatnich dziesięcioleci wskazują, że poza latami administracji Trumpa, sytuacja na rynku pracy była dla czarnych najlepsza na przełomie lat 40. i 50., a także w latach 60. To duży paradoks, bo USA zmagały się wówczas z prawdziwym instytucjonalnym rasizmem. Jednocześnie jednak społeczność murzyńska cieszyła się stosunkowo dobrze płatnymi miejscami pracy w przemyśle. Powiększała się też wówczas czarna klasa średnia. Wraz z dezindustrializacją sporych obszarów USA, czarni tracili jednak te dobre posady. Ich siła na rynku pracy zaś zaczęła spadać, m.in. gdyż ruch Black Power był skonfliktowany ze związkami zawodowymi – zdominowanymi przez Włochów, Polaków oraz Irlandczyków. Zmieniała się też demografia miast. Wraz z podłączaniem ich do sieci autostrad, zaczęły znikać z tradycyjnych robotniczych dzielnic zasiedziałe tam od pokoleń białe społeczności. Ci ludzie przenosili się na bardziej mieszane (ale wciąż zdominowane przez białych) przedmieścia. Czarni zostali tam, gdzie byli, a w ich dzielnicach z czasem zaczęły panoszyć się gangi. Jest ogromnym paradoksem, że od czasów pastora Martina Luthera Kinga sytuacja społeczna czarnych pod wieloma względami się pogorszyła.

– Urodziłem się w czasach, kiedy systemowy rasizm istniał naprawdę. Pamiętam, że jako uczeń ósmej klasy byłem jedynym czarnoskórym uczniem i dostawałem najlepsze oceny. Nauczyciel wstał i skrytykował innych uczniów za to, że się nie starają wystarczająco, bo czarny dzieciak jest numerem jeden. Takie coś nie było wtedy niezwykłe. Takie coś jest teraz niezwykle rzadkie – stwierdził w rozmowie z CNN Ben Carson, sekretarz ds. mieszkalnictwa i rozwoju miast w administracji Trumpa (z wykształcenia neurochirurg). W 2018 r. czarni w USA zdobyli w edukacyjnym systemie egzaminacyjnym SAT średnio 946 pkt, podczas gdy biali mieli ich 1123, Azjaci – 1223, a Latynosi – 990. Czarni wypadli najgorzej spośród wszystkich grup rasowych, a ta przepaść utrzymuje się od dekad, pomimo różnych akcji promujących ich edukację. Przepaść widać też w statystykach dotyczących życia rodzinnego. O ile 74,3 proc. białych dzieci żyje w domach, w których jest dwoje rodziców, o tyle w przypadku czarnych dzieci jest to 38,7 proc. Ponad jedna trzecia czarnych dzieci jest wychowywana przez samotne matki, podczas gdy ten odsetek wśród białych dzieci wynosi tylko 6,5 proc.

Czarna społeczność jest mocno nadreprezentowana w więzieniach. W 2017 r. czarnoskórych osadzonych było tam 475,9 tys., czyli więcej niż białych (436,5 tys.) czy Latynosów (336,5 tys.). Mitem jest jednak to, że czarni dominują wśród ofiar śmiertelnych policji. W 2019 r. było ich 235, podczas gdy białych – 370 a Latynosów – 158. Według danych za 2013 r. liczba czarnych zabitych przez białych w USA wynosiła (w przeliczeniu na 1 mln przedstawicieli danej rasy) 0,77, podczas gdy białych zabitych przez czarnych – 9,83, a czarnych przez czarnych – 53,94. Ryzyko tego, że Afroamerykanin zostanie zabity przez białego policjanta jest więc dużo mniejsze od tego, że zabije go czarny bandyta. Przeciwko brutalności gangów nikt jakoś jednak nie protestuje...

Bomba z opóźnionym zapłonem

Podczas ostatnich zamieszek ucierpiało wiele biznesów prowadzonych przez afroamerykańską drobną klasę średnią. Bandyci korzystający z chaosu plądrowali i podpalali również czarne dzielnice. Zamieszki stały się również zagrożeniem epidemicznym.

„Centrum Kontroli Chorób (CDC) wciąż rekomenduje na swojej stronie internetowej odwoływanie wszystkich zgromadzeń na ponad 250 osób. Jednakże tłumy, które zebrały się na protestach, i brak dystansowania społecznego podkopują postępy w spowalnianiu rozprzestrzeniania się Covid-19. Druga fala pandemii zatrzymująca lub cofająca proces odmrażania gospodarki może spowolnić ożywienie. Przemoc towarzysząca protestom, w tym plądrowanie i niszczenie mienia, już niszczy niektóre biznesy. Przemoc szczególnie zagraża małym biznesom, które po tygodniach zamknięcia, mierzą się z zagrożeniem przetrwania. Przypominamy, że w Coface spodziewamy się, że niewypłacalności biznesowe wzrosną do 2021 r. o 43 proc. w porównaniu z 2019 r., bo będzie ich największą zwyżką od 2009 r. Dodatkowo, przy skutkach pandemii Covid-19 dotykających rynku pracy i przychodów gospodarstw domowych, te protesty mogą wywołać presję na na nastroje konsumentów" – pisze Ruben Nizard, analityk Coface.

Zamieszki mogą również mocno wpłynąć na wybory prezydenckie w USA. O ile obecnie są jednym z czynników szkodzących Trumpowi, o tyle jeśli potrwają dłużej lub będą się powtarzać, pomogą obecnemu prezydentowi. Trump będzie mógł się przedstawiać jako kandydat dążący do rozprawy z zadymiarzami, a demokraci mogą być uznani za wspierających anarchię. W 1968 r. na bardzo podobnym trendzie zyskał Richard Nixon i wygrał wybory prezydenckie. W sondażu Rasmussena aprobata dla Trumpa wśród czarnych wyborców wzrosła ostatnio do 40 proc.

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp